W czwartek posłowie mają zajmować się rządowym projektem nowelizacji ustawy o biokomponentach i biopaliwach. Pod tą enigmatyczną nazwą kryje się nowy podatek, który uderzy po kieszeni właścicieli samochodów.
Zobacz też: Rząd PiS chce wprowadzić nowy podatek. Mają go płacić najbogatsi
- To ustawa, która wprowadza nowy podatek, przekładający się na podniesienie cen paliw o 10 gr na litrze. Ten podatek będzie kosztował przedsiębiorców rocznie od 2 do 2,5 mld zł. Rząd, forsując tę opłatę, sięga do kieszeni obywateli — mówił cytowany przez "Puls Biznesu" wicemarszałek Stanisław Tyszka.
Wtórował mu lider formacji Kukiz'15. - PiS cichutko próbuje zrealizować to, co kombinował parę miesięcy temu, czyli kolejny podatek w postaci podwyżki ceny paliwa. W czwartek wieczorem ma się odbyć głosowanie w tej sprawie - napisał Paweł Kukiz na facebookowym koncie i przypomniał, że poprzednim razem pod presją opinii publicznej rząd wycofał się z projektu "benzyna plus", który przewidywał jeszcze wyższą opłatę paliwową - do 25 groszy na litrze.
– (...) Jeśli pozwolimy na podwyżkę ceny paliwa, to wyrażamy automatycznie zgodę na podwyżkę cen wszystkich towarów i usług. Niech rząd zacznie oszczędności od siebie! Niech zlikwiduje gabinety polityczne, subwencje partyjne, zredukuje liczbę powiatów, rozwiąże powiatowe urzędy pracy, itd. - podkreśla Kukiz.
Sprawdź też: UOKiK zablokuje budowę Nord Stream 2? Są zarzuty dla Gazpromu
Dochód z nowego podatku ma zostać przeznaczony w 85 proc. na Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i w 15 proc. na Fundusz Niskoemisyjnego Transportu, z którego finansowane będą m.in. projekty dotyczące paliw alternatywnych czy elektrycznych samochodów.
Pieniądze, które mają dzięki nowej opłacie zasilić Skarb Państwa to, jak szacuje ministerstwo energii, 1,7 mld złotych. Z kolei według Biura Analiz Sejmowych nowa opłata będzie kosztować kierowców od 2 do 2,5 mld zł - wylicza Money.pl.
Źródło: Money.pl, "Puls Biznesu"