Zerowe marże na olej napędowy, a ceny paliw dalej wysokie
Według danych POPiHN i tak już niskie marże sprzedawców paliw spadły w I kwartale tego roku w porównaniu z rokiem ubiegłym - w przypadku oleju napędowego o 94,2 proc., z 0,07 zł do 0,00 zł za litr, a w przypadku benzyny EU 95 z 0,14 do 0,07 zł za litr, czyli o 51 proc. Wzrosła tylko marża dotycząca autogazu z 0,24 do 0,57 zł za litr, czyli o 136,8 proc.
Dyrektor ds. analiz rynku paliw w POPiHN Krzysztof Romaniuk zwrócił uwagę, że w 2022 r. przekroczono wszystkie granice psychologiczne cen detalicznych paliw silnikowych. Głównym czynnikiem tego wzrostu była wojna w Ukrainie i związany z nią niespotykany popyt na paliwa w kraju. Nie podążają za tym jednak marże stacji benzynowych.
Polecany artykuł:
"Działania wojenne oraz prace nad sankcjami na Rosję w obszarach produkcji ropy dodają do normalnej ceny ropy i gotowych paliw rentę wojenną, która generuje wzrosty notowań, a to przekłada się na ceny zaopatrzeniowe u producentów paliw. Z kolei ich ceny rosną z tego powodu dużo szybciej niż możliwe do zrealizowania podwyżki cen w detalu. Tym sposobem marże są na niskich poziomach, a operatorzy stacji paliw, aby utrzymać się na rynku, muszą generować zyski w innych obszarach (sklep, gastronomia, usługi dodatkowe)" - stwierdził Krzysztof Romaniuk.
Zwrócił uwagę, że zmiany cen hurtowych w ostatnim czasie zachodzą bardzo szybko. "Warto odnotować, że od trzech tygodni zasadniczo podążały w dół. Sytuację w detalu łagodzi nieco wprowadzenie tarczy antyinflacyjnej, ale stacje wszystkich operatorów muszą mocno kalkulować ceny umieszczone na pylonach stacji, aby utrzymać swoich klientów" - zaznaczył Romaniuk.
Stacje paliw nie zarabiają już na paliwach?
Romaniuk dodał również, że stacje stają się coraz bardziej centrami usługowymi, na których można wygenerować przychód poza sprzedażą paliwa, pozwalający utrzymać stację i przeprowadzać jej modernizację.
"Cena musi być tak skalkulowana, żeby kierowca zechciał zatankować paliwo na danej stacji, a dodatkowo jeszcze dokonał zakupów w sklepie na stacji lub skorzystał z usług gastronomicznych. Stale rozszerzająca się oferta usług innych niż sprzedaż paliwa umożliwia utrzymanie obiektu i pracowników. Bez tych dodatkowych działań ceny paliw musiałyby rosnąć dużo szybciej, a to z pewnością doprowadziłoby do ograniczenia sprzedaży paliw i dochodów z pozostałej działalności" - wyjaśnił dyrektor Romaniuk.
Podkreślił również, że pierwszą rzeczą, na którą zwraca uwagę kierowca, jest cena paliwa na pylonie stacji.
"Widełki cenowe mają wymiar ograniczony, bo to jest warunek, że kierowca zechce skorzystać właśnie z tej, a nie z innej stacji paliw. Najwięksi operatorzy rynkowi mają większą elastyczność ustalania cen, bo pozwala im na to skala i zakres działalności. Mogą więc też wpływać na ograniczenie chęci szybszego i większego podnoszenia cen" - ocenił przedstawiciel POPiHN.
Mniejsze stacje są w gorszej sytuacji
Romaniuk dodał, że bycie uczestnikiem dużej sieci paliwowej ma swoje zalety, jak choćby rozpoznawalność marki, duża oferta zaopatrzenia sklepu, przyciągające kierowców programy lojalnościowe czy rozwój usług dodatkowych. Stąd, jego zdaniem, popularność od wielu już lat oferty franczyzowej największych operatorów rynkowych – zarówno koncernowych jak i niezależnych.
"Wciąż też są na rynku podmioty, które nie chcą działać pod marką dużego koncernu i wybierają niezależność. Konieczne inwestycje w przeobrażanie stacji w centra usługowe będą wymagały coraz większych nakładów i tym samym – w dobie rosnących cen - będzie to zachęcało niezależnych do poszukiwania rozwiązań dla nich korzystnych, czyli rynek stacji paliw będzie się dalej konsolidował wokół największych podmiotów" - stwierdził rozmówca PAP.