Polski Ład kością niezgody w rządzie? Kto powinien za to odpowiedzieć: premier Morawiecki czy minister finansów Kościński?
Polski Ład wszedł w życie wraz z początkiem roku i nieźle namieszał. Okazało się bowiem, że pakiet ustaw miał pomóc Polakom przetrwać trudne czasy rekordowej inflacji, a tymczasem okazało się, wielu na tym interesie traci. Takie reperowanie budżetu państwa kosztem uczciwych podatników wielu się nie spodobało i podniesiono larum w sprawie Polskiego Ładu. Po kilku tygodniach Tadeusz Kościński, minister finansów odpowiedzialny za Polski Ład, pożegnał się ze stanowiskiem. "Rzeczpospolita" w wywiadzie z Tadeuszem Kościńskim, byłym ministrem finansów zapytała go wprost, czy rządzący brali w ogóle pod uwagę odwołanie Polskiego Ładu? - Polski Ład to olbrzymi projekt, a nie tylko likwidacja możliwości odliczenia składki zdrowotnej od podatku. Absolutnie nie było to brane pod uwagę - powiedział. Na sugestię, że odwołując Polski Ład, po prostu trzeba byłoby przyznać się do błędu, odpowiedział: - To już nie do mnie pytanie. Ja wykonywałem to, co nam kazano. Nie mnie oceniać czy to był błąd. To kto w takim razie kazał wykonywać taki Polski Ład? - Naszym zleceniodawcą był głównie pan premier. A on zbierał wszystkie pomysły, które wychodziły z Nowogrodzkiej, z innych ministerstw i z różnych instytucji, na przykład Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Rola Ministerstwa Finansów w tym zakresie sprowadzała się do kalkulowania, ile to będzie kosztowało i zamiany pomysłów i kosztów w legislację. - Pomysł musi być w formie ustawy, więc naszą rolą było to napisać - powiedział Kościński.
W wywiadzie "Rzeczpospolitej" pada jeszcze jedno, kluczowe wręcz pytanie: Mateusz Morawiecki przyszedł i powiedział: „sorry, Tadeusz, ale musisz to wziąć na siebie"? Kościński odpowiada tak: - Nie. Rozmawialiśmy i podjąłem decyzję, że to jest jedyny sposób, by uciąć narrację. Wiadomo było przecież, że jak premier poleci, to ja też. Naturalne było, że lepiej, by poleciał minister finansów i może premier się uratuje, niż pewne odwołanie premiera.