W walce z inflacją jeszcze długa droga przed nami
"Odczyt inflacji za grudzień na poziomie 16,6 proc. był bardzo bliski temu, co na bieżąco przewidywali analitycy NBP i jednocześnie troszkę niższy niż centralny scenariusz projekcyjny. To są oczywiście pozytywne informacje, ale w walce z inflacją jeszcze długa droga przed nami, zanim spadnie ona w okolice celu inflacyjnego NBP" – czytamy w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie, którego Marta Kightley udzieliła serwisowi.
Komentując niższą inflację w ostatnich dwóch miesiącach 2022 r., wiceprezes banku centralnego stwierdziła, że "będziemy obserwowali wkrótce procesy dezinflacyjne i nie będą to tylko efekty bazy statystycznej". "Widzimy, co się dzieje z cenami surowców, one są niższe, niż były kilka miesięcy temu, choć wciąż wysokie. Obniża się także inflacja PPI. Widzimy wyraźne ochłodzenie koniunktury zarówno na świecie, jak i Polsce, które wynika z efektów wojny, a także globalnego i krajowego zacieśnienia monetarnego" – wskazała w rozmowie z Business Insider Polska.
Pytana o możliwość wystąpienia 20-proc. inflacji w styczniu lub lutym, Kightley przekazała, że "w styczniu i lutym zobaczymy zapewne wyższą inflację, ale od marca powinna się ona obniżać i ten trend powinien się utrzymać w kolejnych miesiącach i latach". "Mówię: powinien, bo nikt nie jest w stanie przewidzieć czy pojawi się jakiś kolejny szok, wydarzenie, które zmieni ten scenariusz i spowoduje kolejny wzrost cen" – zastrzegła.
"Zgodnie z naszą ostatnią projekcją inflacja będzie obniżać się stopniowo – zresztą podobnie jak w wielu krajach – i wróci do średniookresowego celu w 2025 r." - dodała wiceprezes NBP.
Gospodarka zaskakuje na plus. I tak nas czeka spadek PKB
W ocenie Kightley "nasza gospodarka cały czas zaskakuje na plus. Ona jest silna, dobrze i szybko dostosowuje się do zmieniającej się sytuacji. Wciąż dość nieźle radzi sobie produkcja przemysłowa, firmy nadal są konkurencyjne na rynkach międzynarodowych. Wciąż istotny jest także wpływ obywateli Ukrainy na polską gospodarkę. Generowany przez nich popyt wynika nie tylko z tego, co konsumują w Polsce, aby się utrzymać, ale także z tego, w co zaopatrują rodaków w kraju. Widać oczywiście, że o ile konsumpcja dóbr trwałego i półtrwałego użytku wygląda obecnie gorzej, to sprzedaż produktów np. spożywczych, pierwszej potrzeby, wciąż jest mocna".
"Dlatego myślę, że polską gospodarkę czeka miękkie lądowanie, co będzie sukcesem w tych trudnych warunkach zewnętrznych" - wyjaśniła. Jak zaznaczyła wiceprezes NBP, "zacieśnienie polityki pieniężnej, które miało miejsce w Polsce, jest bardzo silne (...). Ono będzie jeszcze trwało i będzie jeszcze silniejsze, bo wpływ wakacji kredytowych będzie słabł. Do tego na naszą gospodarkę wpłynie też zaostrzenie polityki monetarnej dookoła polskiej gospodarki oraz ogólne pogorszenie światowej koniunktury".
Czeka nas spadek realnej płacy
"Pewnie nie wejdziemy w recesję rozumianą jako długotrwały spadek aktywności gospodarczej, choć roczna dynamika PKB może w I kwartale tego roku być ujemna, do czego przyczyni się także wysoka baza z początku ubiegłego roku" - oceniła. "(...) Pamiętajmy, że źródłem wysokiej inflacji są nadal w dużej mierze czynniki zewnętrzne, które dodatkowo negatywnie wpływają na polską gospodarkę. Wszyscy są zgodni, że należy trwale obniżyć inflację. Należy zrobić to jednak bez wywoływania długotrwałej recesji i istotnego wzrostu bezrobocia, co poprzez efekt histerezy mogłoby dodatkowo obniżać potencjał polskiej gospodarki" - podkreśliła.
"Wydaje nam się, że nie będzie istotnego wzrostu bezrobocia, a ograniczenie inflacji za pośrednictwem rynku pracy dokona się głównie poprzez spadek realnych płac. To jest lepsza i bezpieczniejsza opcja niż spadek zatrudnienia. Wzrost bezrobocia byłby istotny, gdyby hamowanie gospodarki było silne i długotrwałe. I tego trzeba uniknąć, bo ostatecznie na wzroście bezrobocia zawsze tracą najsłabsi" - podsumowała.
Polecany artykuł: