Od wczesnych godzin porannych 6 lipca transport publiczny w Warszawie nie funkcjonuje tak, jak zazwyczaj. Ruch na licznych przystankach został zawieszony, niektóre trasy zmieniono. Pracodawcy muszą uzbroić się w cierpliwość, ponieważ niektórym osobom nie udało się dotrzeć na czas do pracy. Reorganizacja ruchu drogowego ma związek ze szczególnie ważnym dla Polski wydarzeniem – wizytą Donalda Trumpa w Polsce, który odwiedził nasz kraj wraz z żoną – Melanią Trump, córką – Ivanką Trump, a zarazem jego prawą ręką oraz zięciem – Jaredem Kushnerem, który jest doradcą prezydenta.
ZOBACZ: Trump daje zielone światło na dostawy gazu z USA: „Ameryka jest gotowa pomóc Polsce”
Komunikacja zastępcza oraz zmiana rozkładu metra może kosztować miasto nawet 50 tys. złotych. Do tego dochodzą wydatki na nadzór ruchu oraz informację przystankową.
PATRZ: Szokujące tweety Donalda Trumpa. Zobacz, kogo „hejtował” w trakcie prezydentury
- Koszty zmian w komunikacji miejskiej, związane z wizytą Prezydenta USA, trzeba podzielić na trzy części: koszty związane z kursowaniem metra oraz linii zastępczych, uruchamianych w tym czasie, koszty nadzoru ruchu oraz koszty informacji przystankowej (plakaty). W tym momencie jesteśmy w stanie podać jedynie szacunkowe koszty kursowania metra oraz zastępczych linii autobusowych Z-8 i Z-9 – mówi serwisowi Superbiz.se.pl Łukasz Majchrzyk, starszy referent w Dziale Funduszy Europejskich i Mediów Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie. – Koszty związane z kursowaniem metra oraz linii zastępczych powinny wynieść ok. 50 tys. złotych brutto, z czego na metro ma przypaść ok. 43 tys. zł. Trzeba jednak pamiętać, że dokładne dane będzie można podać dopiero po zakończeniu wizyty prezydenta USA, bo obecnie nie wiadomo, w jakich godzinach zostanie przywrócony normalny ruch i jak długo będą musiały kursować linie zastępcze – dodaje.
CZYTAJ: Jakie koszty pociąga za sobą prezydentura Donalda Trumpa?
Wizyta Donalda Trumpa w Polsce stanowi wielkie wyzwanie logistyczne. Nie wszystkie wydatki związane z funkcjonowaniem transportu publicznego można przewidzieć. Na niektórych przystankach aż do odwołania stoją specjalni informatorzy, którzy pomagają podróżnym. - Koszty nadzoru ruchu oraz informacji przystankowej będzie można podać dopiero po zakończeniu akcji – wyjaśnia Superbiz.se.pl Łukasz Majchrzyk 5 lipca.
Źródło: ZTM