Dziś, w dobie realnego zagrożenia wojną za wschodnią granicą Polski, czymś naturalnym i oczywistym jest zapowiedź Adama Glapińskiego prezesa polskiego banku centralnego, sprowadzenia kolejnych 100 t. tego kruszcu. Warto przypomnieć, że nasze rezerwy leżą od końca II wojny światowej w Bank of England w Londynie. W efekcie tamtego transferu w skarbcu NBP znajdowało się 104,9 tony złota, na Wyspach Brytyjskich - 123,8 ton. To Polska.
Polecany artykuł:
Sprawdziliśmy, co robił Władimir Putin w 2021 r. Otóż to bardzo proste. Jak podaje dziennik Rzeczpospolita z dnia 9.11.2021 r., rezerwy międzynarodowe Federacji Rosyjskiej na dzień 1 listopada wyniosły 624,237 mld dolarów. Tak dużych zasobów nie zgromadziła Rosja jeszcze nigdy.
Czytaj również: Gdyby odciąć Putina od SWIFT, przelewy wysyłałby faksem. Jednak to broń obosieczna
- W październiku więc zasoby naszego wschodniego sąsiada powiększyły się o 10,115 mld dolarów, czyli 1,6 procent. Wartość złota monetarnego w rezerwach w październiku zwiększyła się o równowartość 4,201 mld dolarów, tj. 3,3 procent i na początek listopada wyniosła 132,859 mld dolarów. Tym samym złoto stanowi już blisko jedną czwartą rosyjskich rezerw. Udział złota monetarnego w rezerwach w październiku wzrósł do 21,3 proc. z 21 proc. we wrześniu – informowała w listopadzie 2021 r. Rzeczpospolita.
Czy to było preludium do jakiś szerszych planów? Dziś mamy odpowiedź, ale każdy czytelnik może ten fakt dowolnie zinterpretować. Teraz również już rozumiemy niedawną wypowiedź rosyjskiego dyplomaty z lutego 2022 r.
Rosyjski ambasador w Szwecji, Wiktor Tatarincew, w wywiadzie dla dziennika "Aftonbladet" stwierdził, że sankcje, którymi grozi Zachód w przypadku inwazji na Ukrainę, Rosja ma w d***.
Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiał SuperBiz, w razie ataku Rosjan na Ukrainę nie powinniśmy obawiać się braków środków w bankomatach poza ewentualnymi atakami hakerskimi. Nawet jeśli wybierzemy pieniądze z konta, szybko może się okazać, że nie mają żadnej wartości. Co nieraz udowadniały historie z czasów okupacji.
Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej, w rozmowie z SuperBiz zwraca uwagę, że rzeczywiście zwłaszcza na początku pandemii ludzie gremialnie ruszyli do bankomatów. Ludność, ale również część firm, gromadziła zapasy gotówki jako dodatkowy bufor płynności, na wypadek gdyby coś w systemie bankowym czasowo przestało działać. Zgormadzony tak zapas wciąż jest obserwowany, choć od pewnego czasu przestał się on dynamicznie zwiększać.
Potencjalne niedobory środków w bankomatach musiały by być związane z istotnymi decyzjami dotyczącymi rachunków bankowych (ludności) bardzo niekorzystnymi dla ich posiadaczy i próbą wycofania środków przed wejściem w życie takich decyzji. Trudno jednak wyobrazić sobie teraz takie decyzje - zwłaszcza że miały by one również skrajnie niekorzystne skutki dla stabilności sektora bankowego - mówi Soroczynski. I dodaje, że pojawić się natomiast mogłyby czasowe utrudnienia w dostępie do rachunków oraz być może takie utrudniające dostęp do bankomatów - związane z możliwymi masowymi atakami hackerskimi na poszczególne banki. To jednak zdarzenia o małym prawdopodobieństwie i zapewne ograniczone w czasie i skali występowania.
Daniel Kostecki, dyrektor polskiego oddziału Conotoxia Ltd., uważa, że w konsekwencji zaostrzenia sytuacji na wschodzie może dojść do wzmożonego zainteresowania Polaków posiadaniem większej niż do tej pory ilości gotówki w portfelu. Jednak analogicznie do okresu początku pandemii, gdy także Polacy chętniej wypłacali gotówkę, wtedy jej nie zabrakło i prawdopodobnie teraz będzie podobnie.
Czytaj także: Nasza siła nabywcza poniżej średniej europejskiej
Kostecki zwraca również uwagę na prawdopodobne ataki hakerskie, blokujące sieć teleinformatyczną. Jeśli do takich by doszło na terenie naszego kraju, a już pojawiły się ostrzeżenia, to nie tyle, że zabraknie gotówki, ile bankomaty mogą przestać działać, podobnie zresztą jak strony logowania w bankach i bankowe aplikacje mobilne - mówi w rozmowie z SuperBiz, Kostecki.