O akcji wspierania głodujących dzieci przez Mastercard pisaliśmy na początku tego tygodnia. Z opublikowanego na Twitterze Noticias Mastercard postu wynikało, że będą płacić na rzecz World Food Programme równowartość 10 000 posiłków, ale postawiono warunek: pieniądze zostaną przelane na konto fundacji WFP tylko wtedy, jeśli bramkę zdobędzie Lionel Messi lub Neymar. Akcja miała trwać nawet po zakończeniu Mistrzostw Świata, bo do 2020 roku.
To oburzyło internautów, którzy komentowali, że pomysł jest zły, skoro los dzieci „spoczywa w nogach graczy zarabiających miliony”. Akcję skrytykował też sam trener reprezentacji Brazylii, Tite.
- Wszyscy pracujemy jako zespół i takie gesty mogą być nieco frustrujące – stwierdził, zaznaczając, że jeśli już, to Mastercard powinien płacić za bramki zdobyte przez jakiegokolwiek reprezentanta Brazylii czy Argentyny.
Nie miło mogliby też poczuć się bramkarze, którzy powstrzymaliby strzały Messiego bądź Neymara. W końcu byliby po części winni problemowi głodu na świecie.
Mastercard wydał specjalne oświadczenie, w którym poinformował, że rezygnuje z kampanii, a wsparcia głodującym dzieciom udzieli bez żadnych warunków. Na rzecz World Food Programme firma przeleje pieniądze, które pomogą sfinansować 2 mln posiłków dla dzieci z Ameryki Łacińskiej i Karaibów.