Przedsiębiorcy w układzie zamkniętym

2013-03-26 3:00

W 2007 roku rozpoczął się kryzys finansowy. Upadek banku Lehman Brothers uświadomił nie tylko inwestorom, konsumentom, ale także rządzącym, że nawet najpotężniejsze instytucje mogą zbankrutować. Globalne osłabienie gospodarki dotarło również do Polski. Statystyki nie pozostawiają złudzeń. Spada optymizm konsumentów i ich skłonność do zakupów, a więc elementy napędzające gospodarkę kraju.

Liczba ogłoszonych upadłości w Polsce w 2012 roku zbliżyła się do 900, ostatecznie zakończyło w ten sposób swoją działalność 877 firm, czyli o 21,8 procent więcej niż w roku ubiegłym. Zastój na polskich rynkach podkreśla wzrastający poziom bezrobocia. Sytuacja nie nastraja do podejmowania przez właścicieli firm nowych wyzwań. Przedsiębiorcy zwracają uwagę, że już nie tylko wysokie podatki, ale także nadmiar obowiązków biurokratycznych i niestabilność prawa stanowią duże ograniczenia w zarządzaniu własnym biznesem.

Zwrot ku SKOK-om

Kryzys gospodarczy spowodował, że wiele osób straciło zaufanie do banków. Ciekawą alternatywę stanowią spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe, które są instytucjami opartymi wyłącznie na polskim kapitale. Już od ponad dwóch dekad rozwijają się, odnosząc coraz więcej wymiernych sukcesów w zarządzaniu, ubezpieczaniu oraz inwestowaniu kapitału swoich depozytariuszy. Spółdzielcze kasy proponują dostęp do atrakcyjnych produktów zarówno osobom prywatnym, jak i prowadzącym działalność gospodarczą. Jakość usług oferowana przez SKOK-i oraz konkurencyjność ich oferty w stosunku do banków przysparza spółdzielczym kasom coraz więcej zwolenników. Według najnowszego raportu Open Finance SKOK-i oferują lokaty z bardziej korzystnym oprocentowaniem niż większość komercyjnych instytucji finansowych na naszym rynku.

W imieniu przedsiębiorców

SKOK-i realizują także misję społeczną w oparciu o polskie korzenie i zaangażowanie we wsparcie kultury i sztuki. Największa spółdzielcza kasa oszczędnościowo-kredytową w Polsce, Kasa Stefczyka, jest także mecenasem nowej produkcji filmowej - "Układu zamkniętego" w reżyserii Ryszarda Bugajskiego. Choć film wejdzie do kin 5 kwietnia br., jeszcze przed premierą otrzymał prestiżową nagrodę świata biznesu - Wektora 2012. Produkcję wyróżniono za "odwagę w dążeniu do przedstawiania prawdy o problemach, z którymi na co dzień zmagają się polscy przedsiębiorcy w starciu z bezwzględną machiną urzędniczą".

"Układ zamknięty" jest również świadectwem, jak państwo potrafi zniszczyć dobrze prosperującą firmę i rzutkich biznesmenów. Scenariusz filmu oparty jest na prawdziwych wydarzeniach. Przedstawia historię przedsiębiorców, którzy odnieśli sukces w biznesie, a następnie padli ofiarą zmowy urzędników. Po długich miesiącach bezpodstawnego aresztu, po latach procesów w sądach o uniewinnienie ich majątek, zdrowie oraz życie zawodowe zostały zniszczone.

"Układ zamknięty" wciąż trwa

Najnowsza produkcja Ryszarda Bugajskiego jest nie tylko studium przypadku. Okazuje się, że wielu polskich przedsiębiorców zostało zniszczonych przez organa władzy. Dobitnie świadczą o tym przykłady Jerzego Książka, właściciela firmy Kent-Pak, która zajmowała się importem cygar z Czech, czy Krzysztofa Stańki - właściciela ośrodka wypoczynkowego Kormoran. Obaj zostali niesłusznie posądzeni o oszustwa. W obu przypadkach działalność przedsiębiorstw została ograniczona przez administrację państwową. Jak wspomina Jerzy Książek: - Urząd celny, pomimo, że posiadaliśmy komplet dokumentacji, wydał decyzję, że to nie jest cygaro, tylko tytoń do palenia. Naliczono nam ok. 13 mln podatku akcyzowego. Trzeba było zamknąć dobrze prosperującą i rozwijającą się firmę. Wierzę w to, że Naczelny Sąd Administracyjny, do którego została skierowana sprawa, podtrzyma wyrok sądu pierwszej instancji, który był na naszą korzyść. Jednak spółki już nie ma. Urząd celny i decyzje urzędników doprowadziły nas do upadku.

Jerzy Książek dodaje też, że najbardziej przerażający jest fakt, iż w roku 1989, kiedy ruch rozmowy przy okrągłym stole i jego konsekwencje spowodowały, że wydawało nam się, że przechodzimy transformację, wchodzimy w nową erę. Po 24 latach nowego ustroju mam wrażenie, że zostaliśmy trochę nabici w butelkę. W naszym systemie sprawiedliwości nie zmieniło się nic. W czasach PRL-u było tak, że jeśli dopuszczano możliwość prowadzenia działalności gospodarczej przez prywaciarzy, byli inwigilowani przez różnego rodzaju służby czy aparaty skarbowe, nakładano na nich różnego rodzaju kary, jeśli tylko zauważono, że szybko się bogacą. Insynuowano pomówienia, wysyłano ich do więzienia, kasowano majątki. Nawiązując do filmu, bohaterowie "Układu zamkniętego" zostali tak samo oszukani, jak społeczeństwo sprzed 1989 roku. Czasy powojennej Polski, jak i współczesne są takie same, jeśli chodzi o działanie wymiaru sprawiedliwości.

Najnowsze