Wzrost cen ropy przyśpieszyła wojna na Ukrainie
Jeszcze zanim wybuchła wojna na Ukrainie, można było zauważyć wyraźny wzrost cen ropy. Choć rząd obniżył akcyzę na paliwo, to obniżka była chwilowo, kierowcy znów mogli zauważyć, że przy każdym kolejnym tankowaniu płacą coraz więcej. Gdy Rosja naruszyła granice Ukrainy i Zachód nałożył na wschodnie mocarstwo sankcje, ceny ropy wystrzeliły powyżej oczekiwań rynkowych.
Jak podaje ICE Futures Europe, jeszcze w poniedziałek zostało zawartych 200 kontraktów na kupno baryłek ropy Brent w cenie 200 dolarów za baryłkę w maju. To niemal dwukrotnie znacznie przekracza oczekiwania ekonomistów, którzy szacowali, że w szczytowym momencie, cena ropy przebije granicę 100 dolarów sięgając rekordowych wartości sprzed 8 lat.
Polecany artykuł:
Czy będziemy tankować za 10 zł/litr?
Obecnie baryłka ropy Brent kosztuje ok. 130 dolarów. W połączeniu z niskim kursem złotego, ceny paliw w Polsce plasują się na poziomie 6-7 zł/litr. Analityk e-petrol.pl Jakub Bogucki ocenił, że cena ropy sięgnie 150 dolarów za baryłkę na przełomie marca i kwietnia. Wtedy można spodziewać się cen nawet 8 zł za litr.
Jeśli więc cena ropy przekroczy szacunki eksperta i sięgnie 200 dolarów, nie można wykluczyć, że przy tankowaniu benzyny, lub oleju napędowego, zapłacimy nawet 10 zł za litr! Ratunkiem może być poprawa kurs złotego, ale na razie nie zapowiada się, aby sytuacja polskiej waluty uległa poprawie.