Coraz niższa waloryzacja emerytur
Biorąc pod uwagę powyższe parametry, Super Biznes obliczył hipotetycznie jaką podwyżkę dostaliby w Polsce renciści i emeryci gdyby to dziś waloryzowano świadczenia. Trzeba przy tym zaznaczyć, że ZUS bierze pod uwagę średnioroczną inflację. Co wynika z naszych symulowanych obliczeń.
Otóż ci z najskromniejszym, minimalnym świadczeniem wynoszącym 1588 zł otrzymaliby przy wskaźniku 13,1 procent jedynie 209 zł, mając 2500 zł świadczenia podwyżka wyniosłaby 330 zł, z kolei ci seniorzy którzy otrzymują o tysiąc więcej, dostaliby o 461 zł więcej.
SZCZEGÓŁOWE OBLICZENIA PREZENTUJEMY W GALERII
Te kwoty to jałmużna biorąc pod uwagę tempo wzrostu cen żywności, lekarstw czy rachunków do opłacenia. Z pomocą przychodzą jednorazowe świadczenia 13.ta i 14.ta emerytura. Jednak przy takiej galopadzie cen są one niewystarczające do spięcia domowych budżetów seniorów. W najgorszej sytuacji są ci samotni, którzy nie mogą liczyć na pomoc chociażby rodziny.
Politykom brak pomysłu, "Super Express" podpowiada
Remedium polityków na wyższe świadczenia to podniesienie wieku emerytalnego, a ekonomistów to nakłanianie do oszczędności. Z czego, zwłaszcza że zjada je inflacja, a nasze dochody są dalekie od średnich zachodnich państw europejskich, które ponoć doganiamy. Pytanie co to za system, w którym to niemal poprzez 40 lat pracy zawodowej odkłada się składki, ale to wciąż za mało, aby otrzymywać godziwe świadczenie na starość, jednocześnie zmuszając ludzi do pracy w wieku senioralnym. Forsowanie wieku emerytalnego jest i tak bezsensu, bo ci seniorzy, którzy mogą i mają siłę i tak pracują bo nie są w stanie wyżyć z głodowych świadczeń.
Sytuacja seniorów nigdy nie była dobra, ani w latach 90 tych, ani w kolejnych dekadach lat 2000. Uzależnienie przyszłej wysokości emerytur od ilości osób pracujących, przy zapaści demograficznej z jaką mamy do czynienia aktualnie, brzmi jak absurd. Jednak politycy nie widzą problemu i nic z tym nie robią. Osoby, które dzisiaj są w średnim wieku, otrzymają groszowe emerytury właśnie poprzez niską ilość osób na rynku pracy.
Dlatego też Super Ekspress wystąpił z apelem do polityków, aby zmienić metodę wyliczania waloryzacji, tak aby nie tylko wyównywała realne ceny i koszty życia, ale również je przewyższała. Oczywiście jesteśmy w okresie przedwyborczym, więc politycy od lewa do prawa, ochoczo przyznali nam rację. Doświadczenie jednak uczy, że po wyborach wrócimy do szarej rzeczywistości.
„SE” proponuje np., aby wskaźnik waloryzacji rent i emerytur uwzględniał nie tylko inflację oraz realny wskaźnik wzrostu wynagrodzeń ale obejmował inflację powiększoną o wzrost wynagrodzeń (obecnie wyniósłby 26,9 proc.).
– Chcemy, żeby była jak najwyższa waloryzacja. Jestem za, ale wszystko zależy od możliwości budżetowych. Należy się pochylić nad emerytami, którzy mają najniższe czy niskie świadczenia – uważa poseł PiS Tadeusz Cymański. – Oczywiście, że jestem za wyższymi emeryturami – podkreśla poseł PSL, wicemarszałek Sejmu, Piotr Zgorzelski, – Realna wartość świadczeń emerytów spada i uderza po kieszeni. Najwyższy czas stworzyć nowy wskaźnik waloryzacji, żeby seniorzy dostawali więcej – mówi poseł KO Dariusz Joński (44 l.). -Chcemy, żeby waloryzacja była jak najwyższa – deklaruje Tadeusz Cymański (68 l.) z klubu PiS.
Są też pomysły wprowadzenia waloryzacji dwa razy w roku, tak jak to ma miejsce w przypadku pensji minimalnej. Na razie rząd zdecydował się od tego roku, na wprowadzenie waloryzacji kwotowo-procentowej, gwarantując, że podwyżki nie mogą być niższe niż 250 zł. Biorąc pod uwagę obecną siłę nabywczą złotego to naprawdę, mówiąc oględnie, jest ona jedynie mocno symboliczna.