Z lipcowych danych GUS wynika, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wyniosło w maju 6555 zł i było o 13 proc. wyższe r/r wobec wzrostu o 13,5 proc. w maju i 14 proc. w kwietniu.
Jak ocenia Morawski, widać hamowanie płac. Jego zdaniem, jeszcze lepiej jest to widoczne w ujęciu miesięcznym. O ile w pierwszych trzech miesiącach roku średni miesięczny wzrost płac wynosił 1,2 proc. o tyle w kolejnych trzech miesiącach średni miesięczny wzrost wynosił już 0,8 proc. W ocenie Morawskiego jednak, nie należy jednak wykluczać możliwości, że presja na pensje brutto zelżała z powodu obniżki podatku dochodowego.
-W każdym razie dane pokazują, że ryzyko rozkręcenia się na dużą skalę spirali płacowo-cenowej jest w tym momencie ograniczone. Bardzo możliwe, że niższe płace realne będą ceną, którą zapłacimy za utrzymanie relatywnie niskiego bezrobocia - ocenia ekonomista na łamach Pulsu Biznesu.
Nie tylko inflacja zżera nasze pensje
Zdaniem eksperta, jedną z przyczyn hamowania płac jest wchodząca od lipca obniżka podatku dochodowego. Potencjalnie mogła odegrać w negocjacjach płacowych toczonych w maju i czerwcu rolę, skłaniając pracowników do akceptacji mniejszych pensji brutto (mniejszych od scenariusza bez obniżki podatku). Jak wyjaśnia Morawski z Pulsu Biznesu, ważną rolę w całym procesie odegrały podwyżki stóp procentowych, które oddziałują zarówno na oczekiwania pracowników i firm, jak też na realny popyt w gospodarce.
- Ze społecznego punktu widzenia spadek realnych wynagrodzeń jest bardzo kosztowny. Może być to jednak konieczny element dostosowania gospodarki do znacznie wyższych cen energii. W ostatnim roku za dużo droższe surowce płaciliśmy bez redukcji dochodów dzięki temu, że spadała w gospodarce stopa oszczędności – czyli utrzymywaliśmy wydatki/dochody zmniejszając oszczędności. To jednak jest nie do utrzymania na dłuższą metę. Jeżeli płace realne w warunkach tak dużego wstrząsu by się nie obniżyły, to prawdopodobnie znacząco musiałoby spaść zatrudnienie. Możliwe, że przy tego typu wstrząsie gospodarczym niższe płace realne pozwolą uratować gospodarkę przed gwałtownym wzrostem bezrobocia - pisze Morawski w Pulsie Biznesu.
W tym momencie trudno powiedzieć, które czynniki odgrywają największą rolę w hamowaniu płac. Podejrzewam, że pierwszy z nich – czyli spowolnienie gospodarcze – jest najważniejszy. Więcej będzie można powiedzieć w kolejnych miesiącach - konkluduje ekonomista.