5 grudnia wchodzi w życie embargo na dostawy rosyjskiej ropy naftowej
"Koszty transportu rosyjskiej ropy gwałtownie rosną. To efekt zbliżających się nieubłaganie nowych sankcji nałożonych przez Zachód na surowiec" - podaje Bloomberg. Jak czytamy w obliczu zmiany rynkowej coraz więcej tankowców unika handlowania nim, a ci, którzy się na to decydują, pobierają wyższe opłaty od ryzyka. Bloomberg podkreśla, że wzrost kosztów odzwierciedla wyzwania, przed jakimi staną wkrótce dostawcy rosyjskiej ropy. Po 5 grudnia UE przestaną poszerzać zakres usług dla surowca produkowanego w Rosji.
Według przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, embargo na ropę zmniejszy import tego surowca z Rosji do krajów UE o około 90 proc. Wraz z embargiem 5 grudnia obowiązywać ma również mechanizm ograniczeń cenowych - tzw. price cap - który dotyczyć ma ropy naftowej z Rosji sprzedawanej drogą morską do krajów trzecich. problematyczna pozostaje kwestia wyznaczania progu cenowego. Wstępna propozycja, aby maksymalną cenę rosyjskiej ropy ustawić na poziomie 62-70 dol. za baryłkę, spotkała się z krytyką wewnątrz UE.
Jak wskazują w ostatnim raporcie eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), próg ten zbliżony jest do cen osiąganych w listopadzie. Dodatkowo przekracza cenę przyjętą w budżecie Federacji Rosyjskiej na 2022 r., która miała być na poziomie nieco ponad 62 dol. za baryłkę. "Taki próg z powodzeniem pokrywałby rosyjskie koszty wydobycia szacowane przez Rystad Energy - w zależności od złoża - na 20-50 dol. za baryłkę oraz pozwoliłby na odkładanie środków w Rosyjskim Funduszu Dobrobytu Narodowego (cena powyżej 40 dol. za baryłkę) finansującym liczne działania i inwestycje Federacji Rosyjskiej" - oceniają eksperci PIE.