Nakłady na emerytów, a na rodziny z dziećmi. Czy rząd prowadzi nieodpowiedzialną politykę demograficzną?
Jak twierdzi dr Antoni Kolek, obecne wydatki budżetowe państwa to odzwierciedlenie naszej sytuacji demograficznej. Więcej środków przeznaczamy na emerytury, bo społeczeństwo się zestarzało, a to osoby starsze mają największy wpływ na system polityczny, są najbardziej aktywne w wyborach, więc każda władza musi uwzględniać ich w swoich planach budżetowych. Jednak dzieje się to kosztem rodziców.
- Trzeba zauważyć, że 500 plus nie podlega waloryzacji, a emerytury standardowo waloryzacji podlegają. Więc to też jasny sygnał kogo państwo chce wspierać i kogo państwo musi przyznać miejsce w budżecie, a komu państwo dało jakieś świadczenia i stwierdziło "wystarczy". Rząd stwierdził, że konieczne jest wprowadzenie 500 plus, ale nie ma tu żadnego mechanizmu automatycznej waloryzacji, automatycznego podnoszenia wysokości tego świadczenia - powiedział dr Kolek.
Ekspert: rozpiętość pomiędzy nakładami na emerytów, a na rodziców z dziećmi jest zbyt duża
Antoni Kolek zaznacza, że są również inne instrumenty dla rodziców dzieci, m.in. 300 plus, czy świadczenie wychowawcze. Jak jednak podkreśla nawet po zsumowaniu wszystkich wydatków "nawet jakbyśmy zsumowali wszystkie instrumenty, które państwo przekazuje, to na wychowanie dzieci i tak nakłady są niższe niż na utrzymanie osób starszych".
- Taka jest kolej rzeczy, dzieci są utrzymywane przez rodziców, więc to obciąża ich budżet nie państwa. Ale z perspektywy państwa, jeśli chcemy żeby rodziło się więcej dzieci, to wyznacznikiem tego może być skala transferów społecznych. Jeśli państwo pokazuje, że te transfery do rodzin z dziećmi są o wiele mniejsze, niemal ośmiokrotnie mniejsza niż dla emerytów, to nie mamy wątpliwości, która grupa jest dla państwa ważniejsza. Są to oczywiście emeryci. Grupa związana z wychowywaniem dzieci jest niedoceniona i będzie cierpiała w związku z inflacją - kwituje dr Kolek.