Moralność finansowa Polaków
Od dwóch lat Konferencja Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce prowadzi badanie „Moralność Finansowa Polaków". Jednym z partnerów publikacji jego rezultatów w 2017 r. była firma Lindorff SA. Wynik tegorocznej edycji pozwala nie tylko dostrzec zachowania konsumenckie „tu i teraz", ale także dokonać analizy i porównania z zeszłorocznym rezultatem. Poczucie moralności oraz stopień społecznego przyzwolenia na pewne działania w obrębie finansowym ma, wbrew pozorom, ogromny wpływ na stan gospodarki całego kraju. Wyższy poziom akceptacji dla naruszania norm to większa swoboda w popełnianiu nadużyć, co z kolei zaburza funkcjonowanie instytucji i całej gospodarki, po czym odbija się również na konsumentach, tworząc „błędne koło".
Najważniejsze pytanie w ramach ankiety sprawdziło jak wielu Polaków uważa, że spłacanie długów to obowiązek moralny. Zdecydowana większość, tj. 95 proc. badanych, przyznała rację takiemu założeniu. Jedynie 3 proc. respondentów całkowicie podważyło słuszność tego stwierdzenia. Spłata zaciągniętych zobowiązań to jedna z najbardziej uniwersalnych norm moralnych. Można więc uznać, że przynajmniej na poziomie deklaratywnym, polskie społeczeństwo nie wykazuje niepokojącej tendencji marginalizowania obowiązku spłaty długów. Dane są zbieżne z wynikami badania „Sytuacja materialna Polaków", zrealizowanego na zlecenie Lindorff SA. Badani zapytani o to jak spłacają swoje zobowiązania, w 85 proc. odpowiedzieli, że robią to terminowo. Mimo iż współczynnik odpowiedzi podkreślających konieczność spłaty jest rzeczywiście wysoki, wynik badania z roku 2016 wynosił 97 proc., czyli aż o 2 punkty procentowe więcej głosów za tym, że długi należy spłacać.
Traktując pytanie wyjściowe jako wyznacznik poziomu akceptowania norm moralnych przez społeczeństwo, ankietowanym zadano szereg pytań badających poziom usprawiedliwiania nadużyć finansowych.
Kredyt na cudzy dowód
Kradzież tożsamości jest jednym z najbardziej powszechnych przestępstw naszych czasów. Stanowi poważny problem zarówno w świecie fizycznym, jak i cyberprzestrzeni, która dała oszustom nowe możliwości. Według badania „Nadużycia w sektorze finansowym", w 2016 roku zaciągnięcie kredytu na fałszywy dowód stanowiło blisko połowę wszystkich nadużyć konsumenckich wśród 74 proc. badanych przedsiębiorstw finansowych. Straty ponoszone przez wyłudzenia są ogromne, tylko w poprzednim roku Związek Banków Polskich udaremnił podjęcie kredytów na podstawie fałszywych dokumentów o łącznej wartości 300 milionów zł.
Zobacz również: Zarobki Polaków należą do najniższych w Europie
Ankietowani w ponad 97 proc. stwierdzili, że posługiwanie się cudzym dowodem w celu uzyskania środków finansowych jest niedopuszczalne. Rok temu respondenci udzielali takiej odpowiedzi o niewiele ponad 1 punkt procentowy częściej. Powyżej 2% badanych udzieliło odpowiedzi „czasem". To stosunkowo niski wynik, jednak jest aż o 1,7 punktu procentowego wyższy niż w zeszłej edycji badania, kiedy procent wskazań tej odpowiedzi wyniósł 0,5 proc. Nadal jednak stosunkowo niski poziom tej odpowiedzi nie pozwala na śmiałe konkluzje, a jedynie przypuszczenia dotyczące dalszej liberalizacji postrzegania tego problemu. Co ciekawe, zarówno rok temu, jak i obecnie pełną akceptację podobnego zachowania wyraziło jedynie 0,5 proc. ankietowanych.
Na tak wysoką przewagę przeczących odpowiedzi mają wpływ różne czynniki. Posługiwanie się cudzym dowodem w celu uzyskania środków pieniężnych jest objęte karą pozbawienia wolności na mocy kodeksu karnego. Można zatem wysnuć wniosek, że na płaszczyźnie konsumenckich zachowań finansowych moralność idzie w parze z legalizmem. Należy także wziąć pod uwagę, iż kradzież tożsamości uderza w najbardziej osobistą i cenną własność człowieka, mianowicie jego wizerunek oraz dane, które identyfikują go w społeczeństwie. Posługiwanie się czyimś dowodem, by zaciągnąć kredyt jest więc nie tylko wyłudzeniem, ale też pogwałceniem najcenniejszej prywatności człowieka, co ma ścisły związek z powszechnym potępieniem takiego czynu.
Oszukać system i... ubezpieczyciela
Przestępstwo ubezpieczeniowe, jakim jest zawyżanie poniesionych szkód w celu uzyskania większego odszkodowania, może przyjmować różne formy. Polega ono na pogłębianiu uszkodzeń powstałych w wyniku wypadku, wykorzystywaniu sytuacji do naprawy starszych uszkodzeń czy rzekomej utracie „fikcyjnego" mienia podczas kradzieży. Takie działanie jest częstsze i bardziej kosztowne dla ubezpieczycieli niż przypadki sfałszowania całego wydarzenia. Pogłębienie uszkodzeń jest bowiem wykorzystaniem nadarzającej się okazji i nie powoduje tak wielkich rozterek moralnych jak sfabrykowanie całego zdarzenia. To z kolei wymaga dużo większego zaangażowania i premedytacji.
Sprawdź również: W tych miastach Polacy zarabiają najwięcej i najmniej [RANKING]
85 proc. ankietowanych stwierdziło, że zachowanie polegające na zawyżaniu poniesionych szkód w celu uzyskania wyższej kwoty odszkodowania nie jest w żadnym wypadku wytłumaczalne. Wynik jest zbieżny z uzyskanym w ubiegłym roku (różnica nie przekroczyła 1 punktu procentowego). Prawie 12 proc. badanych uznało, że czasami takie postępowanie może być dopuszczalne. Odpowiedzi wskazujące na przyzwolenie dla oszustw ubezpieczeniowych łącznie nie przekroczyły 3 proc.
Działania, o których mowa w pytaniu, są traktowane jako łagodniejsza forma przestępstwa ubezpieczeniowego. Podobnie jak w przypadku posługiwania się cudzym dowodem, sankcje prawne mogą stanowić podstawowy powód nieakceptowania takich zachowań. Jednak w odróżnieniu od kradzieży tożsamości, nadużycie w celu wyłudzenia wyższej należności z odszkodowania jest traktowane łagodniej. Być może dlatego, iż działanie to jest pozornie skierowane tylko w ubezpieczyciela, który poniesie większe straty. W rzeczywistości jednak wyższe opłaty za polisę poniosą wszyscy inni klienci, uczciwie płacący składki i nie nadużywający wypłaty odszkodowania. Z badania percepcji anomii rynkowej wynika natomiast, że jedynie 23 proc. badanych uważa, że firmy ubezpieczeniowe uczciwie wypłacają należne odszkodowania.
Tonący kredytu się chwyta
W dzisiejszych czasach instytucje finansowe mają coraz lepsze możliwości, aby sprawdzić, czy klient rzeczywiście posiada zdolność kredytową. Jednak wciąż zdarzają się próby zatajenia informacji, które uniemożliwiłyby podjęcie pieniędzy. Takie zachowanie w świetle prawa jest równe chęci wyłudzenia kredytu. Niespełna 82 proc. ankietowanych stwierdziło kategorycznie, że zatajanie informacji w celu uzyskania kredytu nie powinno być akceptowane. W ubiegłej edycji badania, wskaźnik tej odpowiedzi był niewiele ponad 1 punk procentowy wyższy. Powyżej 14 proc. ankietowanych uznało, że zachowania te są nieaprobowane, jednak nie w każdym przypadku.
Jak zauważa prof. Anna Lewicka-Strzałecka z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, autorka badania „Moralność finansowa Polaków": „Być może usprawiedliwianie zatajania informacji polega na przekonaniu, że to klient najlepiej wie, ile jest w stanie miesięcznie przeznaczać na spłatę zadłużenia. Obok czysto subiektywnych względów, w grę może wchodzić liczenie na wsparcie rodziny lub nieudokumentowane dochody". Jednymi z głównych kryteriów przyznawania kredytów jest wysokość miesięcznego wynagrodzenia oraz obecne zobowiązania.
Czytaj koniecznie: Od stycznia nie dostaniesz paragonu w sklepie. Zobacz dlaczego!
Ankietowani w badaniu „Sytuacja materialna Polaków", zrealizowanym na zlecenie Lindorff SA, jako źródło swoich problemów ze spłatą zobowiązań najczęściej (w 33 proc.) winili swoje niskie dochody. Polacy uważają, że niewystarczające zaplecze finansowe może przysporzyć im więcej problemów niż sam fakt zaciągania zobowiązań kredytowych. Co więcej, badani pytani o powody swoich zadłużeń wymieniali na drugim miejscu, zaraz za wydatkami związanymi z samochodem, bieżące wydatki na codzienną konsumpcję. Doskonale obrazuje to „błędne koło" kolejnych kredytów motywowanych potrzebą zaspokojenia bieżących wydatków i spłatą uprzednio zaciągniętych zobowiązań.
Gdy komornik puka do drzwi
W naszej kulturze ukształtował się negatywny obraz zawodu komornika, rzutujący na postrzeganie tego stanowiska. Jednym ze sposobów na uniknięcie działań egzekutora i uchronienie swoich pieniędzy przed ściągnięciem długów jest częsta zmiana rachunków bankowych. Takie zachowanie należy do grupy przewinień zyskujących większe społeczne przyzwolenie.
W tym przypadku, kategoryczną dezaprobatę wyraziło ponad 78 proc. badanych (około 1,5 punktu procentowego więcej niż w zeszłym roku). „Czasem" zachowanie to usprawiedliwia ponad 18,5 proc. respondentów. Łącznie odpowiedzi aprobujące wyniosły jedynie 3 proc. wszystkich wskazań. Warto jednak zauważyć, że zdecydowanych opinii wskazujących na brak możliwości usprawiedliwienia unikania komornika było o prawie 20 punktów procentowych mniej niż w przypadku posługiwania się cudzym dowodem osobistym.
Większe dysproporcje wyników mogą mieć związek z negatywnym wizerunkiem komornika w polskim społeczeństwie. Jednak poprzez celowe zatajanie swoich środków i unikanie odpowiedzialności dłużnik sam sobie przysparza więcej szkód. Badanie – „Sytuacja materialna Polaków", zrealizowane na zlecenie Lindorff SA – ukazało, że 38 proc. ankietowanych stwierdziło (i była to najczęściej wybierana odpowiedź), że mając kontakt z windykacją oczekują propozycji rozwiązania problemu. Jednocześnie tylko 8 proc. respondentów przyznało się do unikania kontaktu z negocjatorem z firmy windykacyjnej.
Sprawdź też: Zrobiłeś przelew na zły numer konta? Teraz szybciej odzyskasz pieniądze
Badanie „Moralność finansowa Polaków" ukazało stosunek konsumentów do oszustw i przewinień na tle finansowym, które bezpośrednio wpływają na losy gospodarki. Najsurowiej traktowane są zazwyczaj czyny objęte jednocześnie odpowiedzialnością karną. Najmniej akceptowalne jest posługiwanie się cudzym dokumentem tożsamości w celu uzyskania kredytu. Dalej znajdują się oszustwa ubezpieczeniowe polegające na powiększaniu szkody, a co za tym idzie, wyłudzeniu większego odszkodowania, zatajenie informacji o braku zdolności kredytowej oraz ukrywanie środków finansowych przed komornikiem. Jakie zachowania Polacy wybaczają częściej? 75 proc. badanych uważa, że niedopuszczalne jest omijanie podatku VAT poprzez płacenie gotówką bez rachunku.
Tylko 0,4 punktu procentowego mniej nie akceptuje wykorzystywania pomyłki kasjera na jego niekorzyść. Niecałe 74 proc. uważa, że nie do przyjęcia jest przepisywanie majątku na rodzinę w celu uniknięcia spłaty zobowiązań. W 71 proc. potępiana jest praca na czarno, uniemożliwiająca ściągnięcie długów z pensji. Najbardziej akceptowalnym okazało się zaciąganie kredytów nie zapoznawszy się wcześniej z warunkami spłaty (tylko 68,5 proc. przeciw). Jak podsumowuje prof. Anna Lewicka-Strzałecka, „Najbardziej rygorystycznie respondenci odnoszą się do tych nadużyć konsumenckich, które polegają na wyłudzaniu pieniędzy za pomocą fałszywych dokumentów, zawyżaniu wartości poniesionych szkód oraz ukrywaniu informacji, uniemożliwiających zaciągnięcie kredytu. Moralność finansowa okazuje się współgrać z normami prawa, ponieważ najrzadziej usprawiedliwiane nadużycia konsumenckie to te, które są zagrożone sankcjami karnymi".