Polskie sądy niegotowe na napływ spraw frankowych?
Jak podaje portal egospodarka.pl opierając się na oficjalnych danych, pod koniec maja 2023 roku było ok. 600 sędziów orzekających w sprawach frankowych, co jest zbyt małą liczbą ilości spraw. Szczególnie, że już wcześniej zdarzały się zatory, a ostatni wyrok TSUE może zwiększyć napływ kolejnych pozwów. To oznacza, że dłużej będzie się czekało na rozprawę i wyrok.
Portal informuje jednak, że sprawy frankowe nie są zbyt skomplikowane, gdyż dziś jest ugruntowana linia orzecznicza i z reguły wyrok zapada po jednej rozprawie. Problem w tym, że na rozprawę trzeba trochę poczekać, do tego same banki często starają się przeciągać sprawy, żeby zyskać na czasie. W połączeniu z brakami kadrowymi wymiaru sprawiedliwości skutkuje to zbyt długim czasem czekania na wyroki i rozprawy.
Sprawy będą ciągnęły się latami?
Jak czytamy, na wyrok w I instancji w Polsce trzeba czekać średnio półtora roku, w niektórych przypadkach od dwóch do trzech lat. Do tego dojdą apelacje, których jest więcej niż w poprzednich latach, średnia na wyrok trzeba czekać rok.
Część sądów nawet nie wnioskuje do Ministra Sprawiedliwości o utworzenie etatów, a nawet jak takowe się pojawiają, to są odrzucane. Egospodarka.pl podaje, że konieczne jest wzmocnienie kadr, aby zająć się obsługą spraw frankowych.