Wytwórcy energii nie zastępują starych jednostek nowymi wystarczająco szybko, a operator może jedynie szukać odpowiedzi na ten problem za pomocą kolejnych narzędzi. Póki co chodzi o rynek mocy, ale jeśli nie będziemy budować nowych elektrowni wystarczająco szybko, Polsce zagrozi znów konieczność ograniczenia poboru energii w bardziej drastyczny sposób przekładający się dodatkowo na wzrost cen energii, który i tak będzie znaczny przez globalne trendy sprawiające, że kryzys energetyczny wisi nie tylko nad naszym krajem, ale także nad całym kontynentem- czytamy w BiznesAlert.pl
Jeżeli zdarzenie losowe jak usterka w Rogowcu ograniczająca dostawy energii z Elektrowni Bełchatów czy inne, trudne do przewidzenia problemy, pozbawią system kolejnych mocy, Polskie Sieci Elektroenergetyczne mogą ogłosić stan zagrożenia na rynku mocy i wykorzystać narzędzie odsądzane od czci przez zwolenników podejścia bardziej wolnorynkowego do bezpieczeństwa dostaw energii - pisze Jakóbik z BiznesAlert.pl
W przypadku ryzyka niedotrzymania wymaganej nadwyżki mocy, ogłaszany jest okres zagrożenia dostaw energii eklektycznej. W takiej sytuacji posiadacze kontraktów mocowych są zobowiązani dostarczyć zakontraktowaną moc do systemu i przedstawić ją do dyspozycji Operatora, składając odpowiednie plany pracy lub oferty bilansujące- wyjaśnia PSE.
Czytaj także: Podwyżka cen prądu dobije właścicieli małych sklepów? Czy można ich uniknąć
PSE egzekwują za jego pomocą kontrakty mocowe podnoszące koszty funkcjonowania systemu elektroenergetycznego właśnie po to, by nie zabrakło mocy w sytuacji zwiększonego zapotrzebowania i nie było potrzeby sięgania po środki bardziej drastyczne, jak ograniczenie poboru energii czy stopnie zasilania znane z problemów 2015 roku. Kolejne rozwiązania to interwencyjne zakupy energii za granicą (drogie), praca w przeciążeniu, przekładanie remontów (które podobno już się zdarza).
Jeśli nie będziemy budować nowych elektrowni wystarczająco szybko, Polsce zagrozi znów konieczność ograniczenia poboru energii w bardziej drastyczny sposób przekładający się dodatkowo na wzrost cen energii, który i tak będzie znaczny przez globalne trendy sprawiające, że kryzys energetyczny wisi nie tylko nad naszym krajem, ale także nad całym kontynentem - podsumowuje Jakóbik.
Tymczasem wraz ze wzrostem cen energii elektrycznej wzrasta zainteresowanie klientów zakupem agregatów prądotwórczych. - Odnotowujemy wzmożoną liczbę zapytań oraz zamówień. Kupujący rzeczywiście motywują zakupy strachem przed ewentualnym blackoutem, ale też napiętą sytuacją geopolityczną oraz sytuacją na rynku energetycznym - informuje Jarosław Pertkiewicz z Proton-Polska.pl Podobne głosy dochodzą z Leroy Merlin, pisze portal gadżetomania.pl
Koszt agregatu, który zasili dom jednorodzinny o powierzchni 120-250 metrów kwadratowych, może wahać się między 4 a 15 tysięcy złotych.