Inflacja w Polsce wymusi kolejne podwyżki stóp procentowych?
Inflacja w wakacje nie zaczęła hamować, co mogłoby pozwolić Radzie Polityki Pieniężnej na powstrzymanie się przed dalszymi podwyżkami. Wręcz przeciwnie, skok cen opału i zwyżka cen żywności przełożyły się na przyspieszenie dynamiki CPI z 15,6 do 16,1 proc. rok do roku, co oznacza najszybszy wzrost cen od 25 lat. Drożejące węgiel i cukier przyczyniły się do kolejnego rekordu. Warto odnotować też nowe maksima wskaźnika cen bazowych, który osiągnął 10 proc. po raz pierwszy w XXI wieku. Sprawia to, że ścieżka dynamiki cen dodatkowo podnosi się, a jej opadanie będzie powolne. W końcówce tego roku spadek inflacji poniżej 15 proc. rok do roku jest mało realny.
– Cykl się nie kończy, ale zmieni się jego tempo. Zgodnie z zapowiedziami władz monetarnych należy spodziewać się pierwszej od stycznia podwyżki o 25 punktów bazowych – prognozuje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl. – Za to już za kilka miesięcy, gdy wejdą w życie wiszące w powietrzu rewizje taryf energii elektrycznej, wzrost cen ogrzewania może sięgać 20 proc. rok do roku. W takich warunkach Rada Polityki Pieniężnej ma przestrzeń do kontynuacji zacieśniania pomimo ewidentnych oznak hamowania gospodarki – wyjaśnia Bartosz Sawicki.
Polecany artykuł:
Stan polskiej gospodarki ogranicza pole manewru
Sam skok inflacji uzasadniałby podniesienie stóp procentowych w Polsce o minimum pół punktu procentowego. Jednak ponure perspektywy gospodarcze i widmo kryzysu energetycznego w Europie przemawiają za skromniejszym ruchem stóp. Został on zresztą już zaanonsowany w ostatnich wywiadach prasowych i wystąpieniach prezesa NBP Adama Glapińskiego. W drugim kwartale PKB Polski skurczyło się o 2,1 proc. w porównaniu do pierwszego kwartału, a wskaźnik PMI oddający nastroje w przemyśle nieprzerwanie spada od pół roku i zwiastuje, że to nie koniec pogorszenia koniunktury.
– W całym 2022 r. dynamika PKB powinna wynieść ponad 4 proc. r/r, ale w dużej mierze za sprawą impetu wzrostu z I kwartału. Niestety, prognozy nie są korzystne. Nie można wykluczyć, że w przyszłym roku polska gospodarka w ogóle nie wzrośnie – przyznaje ekspert z Cinkciarz.pl.
Rezerwa Federalna i EBC wyznaczają trend
Na kontynuację podwyżek wskazują również globalne trendy. Rezerwa Federalna, pomimo wyraźnego wyhamowania dynamiki inflacji w lipcu, zadeklarowała wierność strategii zdecydowanego tłamszenia presji cenowej mocnymi podwyżkami stóp procentowych. Przed wrześniowym posiedzeniem spodziewany jest trzeci z rzędu ruch o 75 punktów bazowych. Kurs pomimo zagrożeń dla wzrostu gospodarczego związanych z wystrzałem cen energii zaostrzył również Europejski Bank Centralny. Po rozpoczęciu cyklu w lipcu podwyżką o pół punktu procentowego możliwy jest jeszcze agresywniejszy ruch EBC na czwartkowym posiedzeniu.
Polecany artykuł:
– Gdy główne banki centralne na świecie agresywnie zacieśniają swoją politykę, brak reakcji ze strony krajowych władz monetarnych mógłby stać się problematyczny dla złotego, a przecież w dobie kryzysu energetycznego nikt nie chce mieć słabej waluty. Nowe, historyczne rekordy kursu USD/PLN, od których dzieli nas obecnie mniej niż 1,5 proc., są realną perspektywą i mogą być kwestią godzin – wskazuje analityk Cinkciarz.pl.
Stopy procentowe w Polsce: droga z 0,1 do 6,75 proc. Co to oznacza dla kredytobiorców?
Środowa podwyżka stóp procentowych w Polsce może być już 11. w bieżącym cyklu. Od października 2021 r. do września 2022 r., czyli w niespełna rok, koszt pieniądza wzrośnie z poziomu zaledwie 0,1 proc. do 6,75 proc. i będzie najwyższy od blisko 20 lat. Rośnie jednak prawdopodobieństwo, że Rada Polityki Pieniężnej jesienne obniżenie się dynamiki cen może chcieć wykorzystać do zakończenia podwyżek stóp na pułapie nieco niższym niż 7,5 proc., jaki przed wakacjami prognozował analityk Cinkciarz.pl.
W takim scenariuszu stawki WIBOR 3M i 6M, które obecnie przekraczają 7 proc., mogłyby z tytułu dalszych podwyżek nie wzrosnąć w ogóle bądź też podnieść się minimalnie. – Oznacza to, że raty kredytów hipotecznych, które w niektórych przypadkach w rok podwoiły się, lada moment przestaną rosnąć. Ich obniżanie się to jednak wciąż odległa perspektywa minimum kilku kwartałów – zapowiada Bartosz Sawicki.