Według dziennika najszybciej pracę znalazł długoletni prezes banku Zbigniew Jagiełło, — do maja 2021 r. prezes największej finansowej spółki na rynku. Już w kilka dni po dymisji zasiadł w radzie nadzorczej Polskiego Systemu Płatniczego, operatora Blika, jako jedyny niezależny członek. Został desygnowany przez dwa banki. Nie było wśród nich PKO BP. Niedługo później objawił się w kolejnej radzie nadzorczej — Asseco, a tydzień temu w nadzorze MCI -informuje PB.
Jan Emeryk Rościszewski następca Jagiełly na fotelu prezesa PKO BP długo w banku miejsca nie zagrzał. Po kilku miesiącach podał się do dymisji. Według nieoficjalnych informacji ma zostać ambasadorem Polski we Francji.
Czytaj także: Zamrożenie WIBOR kuszące, ale nie do końca sprawiedliwe
Już miesiąc temu dokumenty w sprawie nowego ambasadora trafiły do pałacu prezydenckiego, który wysłał już odpowiednie pisma do francuskiego MSZ. Jan Emeryk Rościszewski nie ma doświadczenia w dyplomacji, ale jest dobrze ustosunkowany we Francji i ma szerokie kontakty w arystokratycznym światku Europy – podaje Puls Biznesu.
Inni menadżerowie również trafili do biznesu na wysokie stanowiska. Według informacji dziennika, z byłych wysokich menedżerów PKO BP z ekipy Zbigniewa Jagiełły pracę ma Adam Marciniak, szef IT, który latem ubiegłego roku przeszedł do grupy CCC. Zajęcie ma również Jakub Papierski, przez ponad dekadę odpowiedzialny za pion korporacji banku. Od niedawna zasiada w radzie nadzorczej Forte - wylicza Puls Biznesu. Bez pracy pozostaje Rafał Antczak, którego jeszcze przez kilka miesięcy obejmuje zakaz konkurencji.
Jak podsumowuje PB, bankierom zwłaszcza tym z wyższego szczebla będzie coraz trudniej o pracę ze względu na to, że popyt na rynku pracy, na tego typu specjalistów drastycznie się kurczy przez kolejne fuzje zmniejszające liczbę działających banków. PB wskazuje również, że nie bez znaczenia jest zmiana pokoleniowa. W zarządach zasiadają ludzie z pokolenia baby boomers i Y. 50-60 lat to dużo, kiedy szuka się nowej pracy. Kolejny związany jest z z postrzeganiem członków zarządów jako nadzorców, którzy nie są bezpośrednio zaangażowani w pracę. Z drugiej strony ubiegając się o pracę, nie muszą obawiać się zarzutu o przywiązanie do nadmiernie wysokich pensji - informuje Puls Biznesu.