Węgiel z Australii nie pali się – dostawca odrzuca reklamację
Bogdan Królik, ogrodnik z Chrzypska Wielkiego ( woj. wielkopolskie) za pośrednictwem polskiej firmy, kupił węgiel pochodzący z Australii. Miał mu posłużyć do ogrzania tuneli foliowych, gdzie uprawia rośliny ozdobne, głównie tulipany. Okazało się, że węgiel nie chce się palić. Przedsiębiorca zorganizował przed kamerą TVN24 prezentację, podczas której dwóch mężczyzn usiłowało rozpalić zakupiony węgiel za pomocą palnika gazowego. Pokaz udowodnił, że rozgrzany surowiec gaśnie już po kilku sekundach od odstawienia znad niego płomienia. - Ten węgiel to śmieci, którymi nie da się palić w piecu - opowiada przedsiębiorca. Ogrodnik powiedział też, że udało mu się również kupić surowiec pochodzący z Wenezueli. Ten przynajmniej się pali, ale jest gorszej jakości od tego, czym przedsiębiorca ogrzewał swoje tunele. Bogdan Królik mówił, że węgiel z Australii posiadał specyfikację - w tym kaloryczność - na którą powołał się przy składaniu reklamacji od dostawcy. Nie została ona jednak rozpatrzona.
Brak węgla - problemy ogrodników
- Już w czerwcu, jako stowarzyszenie producentów roślin ozdobnych alarmowaliśmy u ministra Sasina oraz min. Kowalczyka, że niedługo będą problemy z ogrzewaniem tuneli foliowych - przekazuje Bogdan Królik. Po kilku miesiącach dowiedział się, że rząd deklaruje dostarczenie 600 tysięcy ton węgla dla ogrodnictwa.- Zapytaliśmy, na jakich zasadach będzie odbywała się dystrybucja i identyfikacja podmiotów. Usłyszeliśmy w odpowiedzi, żebyśmy zaproponowali rozwiązanie tej sytuacji - mówi Królik. Przedsiębiorca przyznaje, że uda mu się zbilansować koszt związany z zakupem niepalnego węgla. Martwi się jednak o inne osoby z branży. Przekazuje, że część ogrodników rezygnuje z działalności do wiosny. To jednak oznacza duże straty i mniejszą dostępność do roślin ozdobnych w Polsce.