Nowa waloryzacja emerytur. Czy GUS przedstawia wiarygodne dane?
Biorąc pod uwagę te dwa kluczowe parametry przy obliczaniu wskaźnika waloryzacji wychodzi nam, że realnie powinny świadczenia wzrosnąć o 21,12 procent. Tymczasem rząd wyciąga średnią z całego roku, przez co podwyżki dla seniorów nie są adekwatne do realiów rynkowych.
Dużo wątpliwości i kontrowersji wzbudziła ostatnio pomyłka GUS dotycząca inflacji za styczeń. Oczywiście urząd ją skorygował. Pojawia się jednak pytanie czy taki błąd nie zakradł się, w ubiegłym roku. Jeżeli tak, to może się okazać, że waloryzacja na poziomie 14,8 procent mogła być obliczona na podstawie błędnych danych. To z kolei może wskazywać, że waloryzacja powinna być wyższa, a emeryci po prostu dostali mniejszą podwyżkę.
Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego, w rozmowie z Super Biznesem mówi, że w takiej sytuacji rzeczywiście warto byłoby przejrzeć i zweryfikować dane z ubiegłego roku.
-Pomyłki się zdarzają, ale rzeczywiście w dobie szalejącej drożyzny warto sprawdzić dane z ub.r. i ewentualnie wypłacić wyrównanie seniorom. Rząd powinien pomyśleć nad uporządkowaniem wskaźników tak, by te dane były zawsze pewne. Bo chodzi tu przecież o portfele szczególnie wrażliwej finansowo grupy społecznej - uważa prezes Kolek.
O takich podwyżkach seniorzy mogą jedynie pomarzyć
Zakładają jednak optymistyczny scenariusz, w którym dane GUS są prawidłowe, przy wskaźniku 21,12 procent, najniższa emerytura, która w 2023 roku wynosi 1588 zł., zostałaby powiększona o 335 zł., oczywiście im większe świadczenia tym wyższa podwyżka. Zakładając w naszej symulacji finansowej, że senior otrzymywał dotychczas 2500 zł emerytury, to przy takim wskaźniku, podwyżka by sięgnęła już kwoty 528 zł., mając o tysiąc złotych więcej, emeryt dostałby 739 zł. więcej.
Oczywiście seniorzy mogą o takich podwyżkach jedynie pomarzyć. Rządzący chwalą się rekordowo wysoką waloryzacją, ale ten rekord wymuszony jest przez najwyższe od 27 lat tempo wzrostu cen usług i towarów. Przez inflację wartość siły nabywczej naszych dochodów w tym rent i emerytów jest o wiele niższa. Realnie po prostu ubożejemy, ponieważ przez rosnące ceny możemy kupić mniej, a niekiedy nawet rezygnujemy ze względu na cenę, bo po prostu już nas na nie, nie stać.
Druga waloryzacja w roku lekiem na całe zło?
Antoni Kolek prezes Instytutu Emerytalnego zwraca uwagę na to, że przy tak wysokim tempie wzrostu cen, potrzebna by była druga waloryzacja. Tak jak zaplanowany drugi wzrost wynagrodzenia minimalnego.
-Nie ma wątpliwości, że przy tak wysokiej inflacji, rząd dostaje wyższe dochody z podatków. Jednak ponosi koszty odnoszące się do inflacji ubiegłorocznej, nie aktualnej więc tym samym wypłata emerytur mniej obciąża budżet, tym samym rząd żyje na kredyt emerytów - komentuje prezes Instytutu Emerytalnego.
Prawdopodobnie rząd nie byłby w stanie udźwignąć kolejnego wydatku z budżetu państwa. Już dzisiaj nie starcza na wypłatę 13. emerytury, a rząd musi ratować się przesunięciem 5 mld zł ze środków Funduszu Rezerwy Demograficznej. Przypomnijmy, że wszystkie świadczenia emeryckie łącznie z 13. i 14 emeryturą będą kosztować budżet państwa w 2023 r, przeszło 70 mld zł.