Sieć ma również kłopoty z Państwową Inspekcją Pracy. "Jak podaje ten sam serwis, po kontroli w markecie w Skarżysku-Kamiennej odkryto bardzo dużo nieprawidłowości. Pracownicy nie dostali odzieży roboczej, a kuchnia była zastawiona kartonami i nie można było z niej korzystać. Rozdzielnica elektryczna miała natomiast być zupełnie niezabezpieczona" - czytamy. Najpoważniejszym problemem były jednak dziury w pomieszczeniach magazynowych, które miały grozić nawet upadkiem z 3 metrów.
Posypały się kary dla osób winnych zaniedbań, ale sklep ciągle działa. Teraz sieć dodatkowo musi się zmagać z apelami o bojkot. Jest ich wiele, zwłaszcza w miastach, w których działają jej sklepy.
Polecany artykuł:
Gigantyczna strata
"Z naszych informacji wynika jednak, że sieć ma coraz poważniejsze problemy. Trudno jej znaleźć dostawców, nie idzie też szukanie nowych lokalizacji. Teoretycznie poszukiwania miejsc pod nowe sklepy ciągle trwają. Firma zachęca zresztą chętnych do współpracy do kontaktu telefonicznego lub e-mailowego. Na swojej stronie jednak nie podaje ani numeru, ani adresu e-mail" - podał portal.
Ostatni opublikowany raport finansowy dotyczy 2020 r. Ten rok firma Torgservice PL (kontrolująca polski oddział Mere) zakończyła stratą 1,32 mln zł. Przychody ze sprzedaży były natomiast na poziomie 3,27 mln zł.
Minimalna obsada
W sieci Mere artykuły sprzedawane są prosto z palet czy kartonów. Jest minimalna obsada pracowników - sklepy Mere są określane jako "dyskonty hard", w których oszczędza się na wszystkim. To ma jednak przełożenie na ceny, które według firmy mają być przynajmniej o 20 proc. niższe niż u konkurencji.
Taka oferta była receptą na sukces w rodzimej Rosji. Firma z syberyjskiego Krasnojarska (działająca w Rosji pod nazwą "Svetofor") rozwijała się na rosyjskim rynku od 2009 r. Dziś ma nawet 1,4 tys. sklepów - również w Kazachstanie czy na Białorusi. W 2019 r. otwarto sklep w niemieckim Lipsku, a w 2020 r. otwarto pierwszy sklep w Polsce.