Morawiecki obiecuje pracownikom 14. emeryturę co miesiąc
Jak cytuje premiera radio Zet, "rynek pracy za PO to 2 mln 300 tys. ludzi bez pracy. To ponad 2 mln ludzi na umowach śmieciowych. Praca za 4 czy 5 zł za godzinę. To ponad 2 mln ludzi wygnanych na emigrację za chlebem. To Polska jako królestwo śmieciówek. To Polska pozbawiona perspektyw, montownia, tania siła robocza. Nie chcemy takiej Polski – stwierdził premier, niż odnosząc się jednak do powodów zaistnienia takiej sytuacji".
Zgodnie rządową prognozą średnie wynagrodzenie w kolejnych latach ma się kształtować w następujący sposób:
- 7 tys. 824 zł w 2024 r.,
- 8 tys. 374 zł w 2025 r.,
- 8 tys. 873 zł w 2026 r.,
- 9 tys. 322 zł w 2027 r.
Potwierdził to premier na niedzielnej konwencji PiS, 1 października, gdzie szef rządu wyliczał, że za rządów PiS nastąpiło „przywrócenie godności na rynku pracy”.
- To minimalna stawka godzinowa 23 zł, a za kilka miesięcy 28 zł za godzinę. To średnie wynagrodzenie przekraczające grubo ponad 7000 zł, a my podtrzymujemy naszą obietnicę na kolejne lata. Za cztery lata będzie to co najmniej 10 000 zł średniego wynagrodzenia w gospodarce polskiej. To ucywilizowany rynek pracy, to najniższe bezrobocie w historii III RP. To drugie najniższe bezrobocie w UE. To są osiągnięcia rządów PiS – powiedział Morawiecki.
Tymczasem jak podaje radio ZET realna siła nabywcza wynagrodzeń, mimo ich nominalnego wzrostu, spadła. Tak samo stało się z emeryturami, realna wartość świadczeń spadła w 2022 roku o 4,7 procent. Kto nie dostał w ubiegłym roku podwyżki, stracił równowartość dwóch wypłat: za 12 pensji w 2022 roku można było kupić tyle, ile za 10 takich samych wypłat w 2021 - czytamy.