MS Batory i inne. Nieznane wojenne dzieje polskiej floty handlowej

i

Autor: Janusz Kreczmanski/East News

Rejs przez Atlantyk - podróż transatlantykiem dawniej i dziś [GALERIA]

Rejs przez Atlantyk - przytulne kajuty, pyszne jedzenie i bezmiar oceanu wokół. Takie rozkosze obiecywał MS Batory - najsłynniejszy polski transatlantyk. Luksusowe podróże to nadal lukratywne przedsięwzięcie. Ile dawniej kosztowała podróż transatlantykiem a ile dziś trzeba zapłacić za rejs przez atlantyk 2022? Ile trwa rejs i jaka może być cena?

Początki polskich transatlantyków

W 1930 roku Polacy przejęli duńską linię Baltic America Line. Wkrótce po zwiększeniu polskiego kapitału spółkę przemianowano na Gdynia America Line. Pod polską banderą w świat wypłynęły trzy pierwsze statki SS Polonia, SS Kościuszko i SS Pułaski. W 1932 roku podjęto decyzję o budowie dwóch bliźniaczych transatlantyków. Zamówienie złożone we włoskiej stoczni Monfalcone koło Triestu. To tam w 1934 zwodowano MS Piłsudskiego, a  rok później MS Batorego. 

Koszt kontraktu budowy jednostek opiewał na ogromną, jak na tamte czasy, sumę 69 milionów lirów. Co ciekawe za okręt zapłaciliśmy nie pieniędzmi, ale węglem…  Długość kadłuba wynosiła 160 m. Statek miał siedem pokładów, przewoził 760 pasażerów, 300 osób załogi oraz 1200 ton ładunku. Statek wyposażony był w dwa 9-cylindrowym silniki o mocy 12 680 KM i rozwijał prędkość 20 węzłów. Rejs do Nowego Jorku trwał osiem dni. „Piłsudski” i „Batory” były pierwszymi na świecie jednostkami pasażerskimi mającymi jedynie dwie klasy. Pierwszą dla luksusowych turystów. Trzecią - tańszą - dla zwykłych podróżnych. Trzecia klasa była schludna i dobrze urządzona.

Zobacz GALERIĘ archiwalnych zdjęć MS Batory

Rejsy transatlantykiem przynosiły spore dochody i były „pływającymi cząstkami ojczyzny”

Luksus i przepych zastępowały na naszych jednostkach komfort i wysmakowana estetyka. Poza prestiżem obie jednostki przynosiły Polsce spore dochody. Bardzo wielu Polaków emigrowało wtedy za Ocean – jedni do pracy, inni z obawy przed wojną. Wielu mieszkańców USA odwiedzało swoje rodziny i odwrotnie.  

Przy każdej okazji zaznaczano, że oba statki są „pływającymi cząstkami ojczyzny” oraz salonami polskiej kultury artystycznej. Minister przemysłu i handlu powołał do zaplanowania wnętrz specjalną komisję artystyczną. Na jej czele stali przedstawiciele warszawskiej ASP i Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej: malarz Tadeusz Pruszkowski, architekt Lech Niemojewski, projektant sztuki użytkowej i grafik Wojciech Jastrzębowski oraz  architekt i przedstawiciel funkcjonalizmu Stanisław Brukalski. Komisja wybrała listę artystów  - architektów, malarzy, rzeźbiarzy, grafików, twórców tkanin i projektantów sztuki użytkowej, łącznie 78 osób. Grupy artystyczne jak Rytm, Ład czy Ryt skupiły się na wnętrzach.

Transatlantyk "Batory" ambasadorem polskiej kultury

Ozdobny ryngraf na dziobie Batorego zaprojektował Wojciech Jastrzębowski. Hol główny zdobił wielki portret patrona. W palarni „Batorego” stanął „Jan z Kolna”, rzeźba z brązu autorstwa Aleksandra Żurakowskiego. Ogromny salon z parkietem do tańca był na Batorym centrum życia towarzyskiego, za to w niedziele i święta zamieniał się w kaplicę. Jej ołtarz, na którym widniała Madonna Częstochowska autorstwa Kenara i Jastrzębowskiego znajdował się za przesuwaną ścianą. 

Dzieł sztuki były na Batorym setki. W barze amerykańskim znajdowały się obrazy Jana Cybisa, w każdej kabinie wisiały grafiki. Meble, lampy, dekoracje na ścianach, podłogach i sufitach – wszystko to były tzw. „artystyki”. Zastawę stołową, a nawet foldery i karty dań projektowali świetni graficy i ilustratorzy.

Tańczące z Promocjami 02.06.22

W wystroju „Batorego” wykorzystano sporo drewna. W jadalni np. użyto drewna cytrusów, mającego żółtawy odcień, według najnowszych ówczesnych teorii - pobudzający apetyt.

Na jego pokładzie było 318 kabin. Wszystkie wyposażone w umywalki z ciepłą wodą. Do tego 2 jadalnie, bary, kort, basen, szpital, sala gimnastyczna, palarnia, czytelnia, garaż dla 12 samochodów.

Zgodnie ze sportowym duchem epoki na transatlantykach była także sala gimnastyczna i basen. Salę gimnastyczną wyposażono w urządzenia gimnastyczne z całego świata. Zapobiegawczo na drzwiach sali umieszczono informację, że korzystanie z niej odbywa się na własne ryzyko.  Malutki, lecz głęboki basen dla bezpieczeństwa napełniono specjalnie zasoloną wodą, która wypierała dwukrotnie bardziej niż w Bałtyku, więc trudno było się utopić. Obie atrakcje były dostępne dla wszystkich pasażerów.

Kuchnia na statku płynącym przez Atlantyk to podstawa

Długie morskie podróże zaostrzają apetyt. O podniebienia prawie ośmiuset pasażerów dbał sześćdziesięcioosobowy zespół kuchni: kucharze, rzeźnicy, wędliniarze, piekarze i cukiernicy. W podróż przez Atlantyk  zabierano 15 ton mięsa i owoców, 40 ton jaj, 6 ton mąki, 4 tony warzyw, 2,5 tony cukru, 1,5 tony masła i po 1 tonie serów i soli. Na “Batorym” były dwie sale jadalne — dla klasy turystycznej oraz dla klasy trzeciej. Podczas rejsu serwowano cztery posiłki: śniadanie, lunch, podwieczorek i wieczorem wystawny obiad.

Podczas pożegnalnego obiadu ostatniego rejsu w 1939 roku podano na przystawkę gicze cielęce w galarecie, szczupaka po grecku, sałatkę Minerva oraz wędzone i marynowane śledzie. Do wyboru był barszcz lub bulion podane z pasztecikami z ciasta francuskiego. Daniem głównym była pieczona kaczka oraz baranie kotlety. Do tego warzywa gotowane na parze, frytki, sałata i pikle z ogórków. Na deser podano lody i miodowe melony.  

Powojenne dzieje transatlantyków

Po przebudowie w 1946 r. znowu stał się statkiem pasażerskim. Do Polski wrócili nim m.in. Melchior Wańkowicz i Maria Kuncewiczowa (pisarze), Kazimierz Krukowski, Jadwiga Smosarska, Loda Halama (aktorzy i artyści rewii), satyryk Marian Załucki i lekkoatletka Stanisława Walasiewiczówna. Na trasie przez Atlantyk statek znowu miał komplety pasażerów. Do czasu. W 1949 r. na „Batorym” uciekł na gapę z USA Gerhard Eisler, niemiecki komunista podejrzany o szpiegostwo. Odtąd Stany Zjednoczone wprowadziły tak drobiazgowe kontrole, że polski armator zdecydował się zawiesić linię Gdynia–Nowy Jork. Kilka lat „Batory” pływał do Indii (w 1952 r. płynęła nim Indira Gandhi), potem wrócił na Atlantyk, ale pływał do Montrealu.

Transatlantyk jako pływająca duma PRL

Przedwojenne piękno jednostki było już wtedy przeszłością. Ale na tle szarzyzny PRL dla Polaków był symbolem świata trudno dostępnego, pełnego przepychu. Na „Batorym” można było spotkać w barze gwiazdy w drodze na tournée do Stanów Zjednoczonych. Pływały nim Hanka Bielicka, Adolf Dymsza, Mieczysław Fogg, Ewa Demarczyk, Kalina Jędrusik, Irena Santor, Anna German, Jerzy Połomski. Kręcono na „Batorym” film „Pasażerka”, „Jadą goście, jadą” i „Żona dla Australijczyka”.

Sceny pożegnania w gdyńskim porcie były frustrujące dla władz. Pasażerowie statku chwytali pomarańcze wystawione w restauracji i rzucali nimi w odprowadzających na nabrzeżu. Ostatnie owoce wpadały do wody, ale i stamtąd były wyławiane. Temu wszystkiemu przygrywała poważna orkiestra. Grano pełen patosu marsz Batorego i "Jeszcze Polska nie zginęła".  

Cena biletu transatlantykiem a cena za rejs przez atlantyk 2022

„Batory” odbył swój ostatni rejs przez Atlantyk w 1968 r. Zastąpił go TSS Stefan Batory, jednostka tylko o kilkanaście lat młodsza od niego, nabyta tanio i mniej wytworna. Jedynie kuchnia była w niej prawdziwie „transatlantycka”. 

Ryszard Mizgacz, kucharz ze “Stefana Batorego”, wspominał, że kuchnia okrętowa rozpieszczała pasażerów podczas kolacji wędzonym pstrągiem tęczowym z oliwą truflową i pomidorami, zupą żółwiową, polędwicą wołową marynowana w sosie estragonowym. Na zakończenie każdego balu kapitańskiego podawano płonące lody „Bomba Victoria”. Efektowny deser podawano w wyrzeźbionych z lodu pucharach. Lód na tę okazję kupowano po drodze w Anglii. Lodowe rzeźby zagrały w filmie “Kochaj albo rzuć” z 1977 roku. 

Następca „Batorego” - „Stefan Batory” - zakończył swoją karierę w 1987 r. Polska miała jeszcze ambicję zbudowania „Króla Batorego”, ale na ten projekt zabrakło już i pieniędzy, i determinacji.

Sonda
Czy płynąłeś kiedyś statkiem?

Czy pływają jeszcze transatlantyki?

Na MS Batorym do 1939 roku w pierwszej klasie za kabinę zewnętrzną z dwoma łóżkami i łazienką podróż w jedną stronę kosztowała 198 dolarów, czyli 1050 zł. Przy średniej wysokości pensji urzędniczej około 220 zł cena rejsu to prawie jej  czterokrotność. A jeszcze trzeba było wrócić. Zatem na podróż marzeń do Nowego Jorku trzeba było pracować 8 miesięcy. 

Dzisiaj rejs turystyczny przez Atlantyk to również droga przyjemność. Cena uzależniona jest od wielkości i umiejscowienia dwuosobowej kabiny. W cenie biletu są 3 posiłki główne, przekąski, całodobowy bufet, śniadanie z możliwością podania do kabiny). Oczywiście korzystanie ze wszystkich urządzeń sportowo – rekreacyjnych znajdujących się na pokładzie statku (baseny, jacuzzi, boiska sportowe). Także udział we wszystkich imprezach organizowanych na statku. Współczesne statki są ogromne. Mają nie kilka, ale kilkadziesiąt pokładów. I znajduje się na nich wszystko od barów i restauracji począwszy, na teatrze, kortach, basenach i kaplicy kończąc.

Na transatlantyku Queen Mary 2 w tym sezonie wakacyjnym najtańsza kabina wewnętrzna kosztuje 1440 euro od osoby, czyli ponad 6,5 tys. zł. To wartość półtorej wartości średniego wynagrodzenia krajowego netto, które obecnie wynosi 4240 zł.  Natomiast kabina z balkonem to wydatek prawie 3 tys. euro dla jednej osoby, czyli około 13 tys. zł. Dla wybrednych wielbicieli luksusu statek oferuje podróż w kabinie apartamentowej. Wersja tańsza do 4450 euro/osobę. Prawie 21 tys. zł. Opcja de luxe to wydatek rzędu 17400 euro dla 1 osoby, czyli niespełna 80 tys. zł. 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze