W ustawie budżetowej na 2018 r. zapisano dwie kwoty bazowe dla nauczycieli. Pierwsza, obowiązująca od 1 stycznia do 31 marca, wynosi 2752,92 zł, czyli tyle, ile w ubiegłym roku. Druga kwota, która będzie obowiązująca od 1 kwietnia, to 2900,20 zł, czyli jest wyższa od pierwszej o 5,35 proc.
Zobacz koniecznie: Nauczyciele sami zapłacą za podwyżkę pensji. Szokujący pomysł minister Zalewskiej
To pierwszy z trzech etatów wprowadzania obiecywanych podwyżek w oświacie. Następną nauczyciele mają dostać od 1 stycznia 2019 r., a kolejną - od 1 stycznia 2020 r. Łącznie w ciągu trzech lat płace nauczycieli mają wzrosnąć o 15 proc.
Oznacza to, że od 1 kwietnia nauczyciele dostaną, zapowiadane jeszcze 2017 r., podwyżki pensji - minimalne stawki wynagrodzenia wzrosną od 95 do 168 zł, czyli o 5,35 proc. w stosunku do poprzedniego roku. Związek Nauczycielstwa Polskiego domagał się jednak wyższych kwot.
Kto ile dostanie?
Nauczyciele z tytułem magistra z przygotowaniem pedagogicznym:
- stażysta - 2417 zł brutto (wzrost o 123 zł brutto),
- nauczyciel kontraktowy - 2487 zł brutto (wzrost o 126 zł brutto),
- nauczyciel mianowany - 2824 zł brutto (wzrost o 143 zł brutto),
- nauczyciel dyplomowany- 3317 zł brutto (wzrost o 168 zł brutto)
Sprawdź również: Ważne zmiany w urlopach dla nauczycieli
- Biorąc pod uwagę, że przez ostanie kilka lat nie dokonano jakichkolwiek podwyżek wynagrodzeń nauczycielskich, zaproponowany wzrost wynagrodzenia zasadniczego, a zwłaszcza sposób jego finansowania ze zlikwidowanych składników wynagrodzenia nauczycieli, ograniczonych etatów, wydłużenia ścieżki awansu zawodowego, zdaniem ZNP, uwłacza godności zawodu nauczyciela – czytamy w opinii ZNP.
Związek negatywnie zaopiniował projekt rozporządzenia podkreślają m.in. że podwyżka o ok. 5 proc. nie przewiduje wyrównania od 1 stycznia. Dlatego w skali całego roku wzrost wynagrodzeń wyniesie 3,75 proc. Biorąc pod uwagę inflację – podwyżka wyniesie tylko 1,45 proc.!
Czytaj też: Skandaliczna wypowiedź minister. "Nie wiemy, ilu nauczycieli zostało zwolnionych"
Przedstawiciele ZNP idą o krok dalej i żądają też dymisji szefowej MEN. Wśród zarzutów wobec minister wymieniają m.in.: nieprzemyślaną, źle przygotowaną i niezwykle kosztowną reformę ustrojową i programową polskiej szkoły; nowelizację Karty Nauczyciela, która odprowadziłą do likwidacji niektórych dodatków i uprawnień socjalnych, ograniczenia dostępu do urlopów zdrowotnych, a także wydłużenia ścieżki awansu zawodowego czy spowodowanie chaosu organizacyjnego i kadrowego w szkołach.
Co ciekawe, minister Zalewska nie znalazła pieniędzy na wyższe podwyżki dla nauczycieli, ale sama przyjęła ogromną premię przyznaną przez byłą premier Beatę Szydło. Szefowa resortu edukacji otrzymała w zeszłym roku aż 75,1 tys. zł dodatku do swojej pensji! - Za co ta nagroda? Za chaos w szkołach, fatalną reformę i biedę nauczycieli? - grzmiał na łamach "Super Expressu" Sławomir Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Źródło: ZNP