„Super Express”: - Panie premierze, przedstawił pan plan pomocy dla kredytobiorców, borykających się z coraz wyższymi ratami kredytów. Do jakiej grupy społecznej będzie kierowana ta pomoc?
Mateusz Morawiecki: - Mamy w Polsce ponad dwa miliony rodzin z kredytem hipotecznym, które dziś w szczególny sposób są narażone na wyższe koszty obsługi kredytów. Dlatego dla tych osób, dla których spięcie budżetów domowych jest dziś trudniejsze, proponujemy tzw. wakacje kredytowe. Chodzi o to, żeby w latach 2022 i 2023 r. - powiedzmy raz na kwartał – mieli możliwość niepłacenia całej raty kredytu. Po drugie, są osoby, które straciły pracę lub mają niskie dochody i raty, które teraz przekraczają 50 proc. ich dochodu rozporządzalnego…
- I co z takimi osobami?
- Chcemy, żeby Fundusz Wsparcia Kredytobiorców miał realny charakter i wpłynął na poprawę ich sytuacji. Chodzi o to, by tacy kredytobiorcy mogli skorzystać z dopłaty do raty kredytu w wysokości do dwóch tysięcy złotych miesięcznie przez trzy lata, co daje rocznie nawet 24 tys. zł oszczędności. I z całej tej puli dopłat blisko jedna trzecia kwoty, czyli 22 tys. zł będzie mogła zostać umorzona w przypadku podjęcie z powrotem spłaty kredytu. Mówiąc prościej - kredytobiorcy w tak trudnej sytuacji każdego miesiąca zyskają wsparcie o wartości nawet do 2 tys. zł. To jest radykalna zmiana niemal z dnia na dzień. I zmiana, która będzie obowiązywać nie miesiąc, nie dwa, ale przez 3 lata. Dzisiaj każda złotówka się liczy, a taka ulga pozwoli złapać wielu rodzinom oddech w tym trudnym czasie. Stwarzamy dla nich poduszkę bezpieczeństwa na 3 lata, choć wierzę, że sytuacja związana z wojną i na rynku kredytów unormuje się dużo wcześniej.
- Ilu osób ta pomoc może dotyczyć, przyjmując najbardziej pesymistyczny wariant?
- Łącznie te instrumenty mogą dotyczyć kilkuset tysięcy kredytobiorców. Przy czym zupełnie inny jest mechanizm wakacji kredytowych, z których mogą skorzystać wszyscy hipoteczni kredytobiorcy złotówkowi, a inny mechanizm dopłat. W obu przypadkach koszty tego narzędzia pokryją banki. Podam życiowy przykład: rodzina 2 plus 2 z kredytem hipotecznym w wysokości 300 tys. zł, będzie mogła do końca 2023 roku skorzystać łącznie osiem razy z miesięcznym wakacji w spłacie rat, w razie poważniejszych problemów finansowych, będzie mogła liczyć na ponad 20 tys. zł w spłacie kredytów. I zaoszczędzi też ok. 9 tys. zł w spłacie rat, dzięki nowemu wskaźnikowi, który obniży oprocentowanie, marżę ich kredytu.
- Od kiedy ten projekt ma wejść w życie?
- Zależy nam na tym, by wszedł w życie jak najszybciej. To kwestia tempa prac legislacyjnych. Mam nadzieję, że będzie szeroki konsensus polityczny wokół tej sprawy i projekt uda się wprowadzić w życie w ciągu najbliższych dwóch miesięcy.
- Wspomniał pan również o propozycji likwidacji WIBOR-u. Czym on zostanie zastąpiony i co to oznacza dla kredytobiorców?
- WIBOR zostanie zastąpiony nową stawką referencyjną, która jest niższa od WIBOR-u, a jednocześnie będzie bardziej transparentna i mierzalna. Chcemy przyjąć projekt, który od 1 stycznia 2023 r. zakończy możliwość używania WIBOR-u dając przestrzeń nowej stawce, ograniczającej marżę banków o mniej więcej 1/6, a więc ponad 15% - dla wszystkich kredytobiorców złotowych. I to jest realna ulga dla zwykłych polskich rodzin.
- Wysoka inflacja, czyli, mówiąc krótko – drożyzna, to jeden z najważniejszych obecnie problemów, który dotyczy Polaków. Rząd wprowadza sukcesywnie różne tarcze antyinflacyjne. Z jednej strony Rada Polityki Pieniężnej podnosi stopy procentowe, z drugiej kierujecie państwo olbrzymi strumień pieniędzy do podatników. Czy to nie jest takie stanie w rozkroku?
- Kierując ten strumień pieniędzy do kieszeni Polaków, chcemy osiągnąć dwa cele: złagodzić skutki kryzysu i jednocześnie złagodzić skutki wzrostu cen, skutki putinflacji. Jeśli chodzi o projektowanie budżetu idziemy drogą konsolidacji – polityka fiskalna będzie coraz bardziej szła w sukurs polityce monetarnej. Zresztą polityka fiskalna w sytuacji takiego rozedrgania rynku, z jakim dziś mamy do czynienia, nabiera charakteru pierwszoplanowego wobec polityki monetarnej. Dlatego nie tylko nie widzę tu żadnej sprzeczności, ale wręcz na tym etapie walki z inflacją tak właśnie należało zrobić – zadbać o podstawowe bezpieczeństwo socjalne, bytowe, złagodzić ból gospodarstw domowych, zwykłych Polaków, zwykłych polskich rodzin, które cierpią w wyniku szoku popandemicznego i szaleńczej polityki Putina. W szczególności rodziny emeryckiej. Tutaj koszty ciepła, koszty gazu, energii elektrycznej, VAT i akcyzę – to wszystko obniżyliśmy. A z drugiej strony w perspektywie kolejnych kwartałów i lat, trzeba doprowadzać do zmniejszania deficytu budżetowego - i o tym też pamiętamy.
- Jak wygląda sytuacja odnośnie środków z Krajowego Planu Odbudowy? Kiedy uda się wypracować porozumienie z Brukselą i pieniądze z KPO zaczną napływać do Polski?
- Najważniejsze jest zatwierdzenie Krajowego Planu Odbudowy przez Komisję Europejską. I jesteśmy już bardzo blisko zamknięcia tematu. Zwracam jednak uwagę, że potem musi zostać wdrożona uzgodniona legislacja. Mam nadzieję, że znajdą się w naszym parlamencie odpowiedzialne siły polityczne, które doprowadzą do jej przyjęcia. A w ślad za rozwiązaniami legislacyjnymi pojawią się środki na inwestycje – inwestycje w samorządy, w przedsiębiorczość i konkurencyjność polskiej gospodarki. Te zewnętrzne środki na inwestycje w postaci grantu są one w obecnej sytuacji, w sytuacji wojny na Ukrainie, rzeczywiście potrzebne
- Mówiąc o odpowiedzialnych siłach politycznych, jak rozumiem, mówi pan w dużym stopniu o Zjednoczonej Prawicy. W jej łonie jest bowiem duży konflikt w tej sprawie.
- Nie, liczę na bardzo szeroki ponadpolityczny konsensus w tej sprawie.
- I jest, pana zdaniem, szansa na taki szeroki konsensus?
- Mam nadzieję, że tak.
Rozmawiał Hubert Biskupski