Posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Raty kredytów znów w górę?
Przy tak olbrzymiej drożyźnie nawet mała podwyżka oznacza, że budżety polskich rodzin mogą się coraz bardziej nie spinać. W rozmowie z Super Biznesem Turek przyznaje, że teoretycznie przy podwyżce oprocentowania o 25 punktów bazowych (0,25 proc.). rata kredytu zaciągniętego na 300 tys. złotych i 25 lat wynieść powinna pójść w górę o 50 złotych. Dzisiaj ta rata wynosi 2686 zł. Przy kredycie w wysokości 500 tys. zł zawartym na 25 lat, rata wzrośnie o 88 zł. Dzisiaj rata za taki kredyt wynosi ok. 4477 zł. Gdyby jednak RPP zdecydowała się na mocniejszy ruch i podniosła stopy o 0,50 proc., rata przy 300 tys. zł kredytu, wzrosłaby o 106 zł, a przy kredycie 500 tys. zł o 176 zł. - W dużej mierze rynek „uwzględnił” już jedną podwyżkę stóp procentowych. WIBOR 3M jest bowiem obecnie na poziomie ponad 7,2 proc. Gdyby rynek nie spodziewał się podwyżek stóp procentowych, to WIBOR 3M notowany byłby na poziomie 7 proc., czyli 25 punktów ponad aktualny poziom podstawowej stopy procentowej (6,75 [proc.) - uważa Bartosz Turek z HRE Investments.
Czeka nas pauza w podnoszeniu stóp procentowych? Inflacja nie pomaga
Jak czytamy w komentarzu Bartosza Sawickiego, analityka z Cinkciarz.pl, wzrosty cen rozlewają się do dziś po gospodarce i odbijają swoistą inflacyjną czkawką. Wzrost kosztów działalności przedsiębiorcy przenoszą na konsumentów, na co pozwala wciąż mocny rynek pracy. W rezultacie inflacja konsumencka we wrześniu osiągnęła w Polsce poziom 17,2 proc. rok do roku i była najwyższa od 1997 r., ale również dynamika cen bazowych zbliża się do pułapu 11 proc. rok do roku. Sugeruje to, że zapanowanie nad inflacją będzie bardzo trudne, a jej sprowadzenie do celu NBP potrwa długo. Tak mówi Sawicki i dodaje: – To właśnie przykra inflacyjna niespodzianka z wrześniowego odczytu powinna przeważyć szalę na korzyść kontynuacji cyklu zacieśniania. Z Rady Polityki Pieniężnej płynęły w minionych tygodniach sygnały, że rozważane jest zakończenie cyklu lub też pauza w oczekiwaniu na listopadową projekcję NBP, która pokaże, jak szybko presja cenowa powinna wygasać. Tyle tylko, że nadzieje decydentów, inwestorów i gospodarstw domowych na letni szczyt inflacji okazały się płonne.
Według analityka, skala wrześniowego skoku cen mogłaby przemawiać wręcz za ruchem stóp o pół punktu procentowego. Po pierwsze jednak, środowa podwyżka może być ostatnią lub przedostatnią w cyklu, a finisz to niekoniecznie dobry moment na ostre ruchy. Po drugie, władze monetarne w III kw. br. już zaanonsowały przejście do mniejszych kroków i we wrześniu dokonały dostosowania o 25 punktów bazowych. W RPP widać również silną obawę, że podnoszenie stóp procentowych wyraźnie powyżej 7 proc. zbyt mocno zaciągnie hamulec i tak ostro zwalniającej gospodarce. Jednocześnie decydenci utrzymują przekonanie, że znaczna część podwyżek cen leży poza orbitą oddziaływania narzędzi, którymi dysponują.
Złoty potrzebuje wsparcia ze strony RPP. Jak to wpłynie na poziom stóp procentowych?
Zdaniem Sawickiego z Cinkciarz.pl. za kontynuacją podwyżek przemawia również opłakana kondycja złotego. Kurs euro kończył wrzesień w okolicy 4,85 zł. Notowania EUR/PLN na koniec kwartału jeszcze nigdy nie były tak wysoko. W minionych dniach zarówno frank, jak i dolar kosztowały grubo ponad 5 zł. Zmienność i niepewność na rynkach finansowych sięgają zenitu. Dolar i frank nieprzerwanie rozdają karty, obligacje tanieją, a na giełdach akcji na dobre zagościła bessa. – Główne banki centralne zaostrzają kurs i ostro podnoszą stopy. Rezerwa Federalna trzykrotnie z rzędu podniosła je o 75 punktów bazowych. Podwyżkę w takiej samej skali zaordynował we wrześniu Europejski Bank Centralny. Osiągnięcie przez inflację w strefie euro po raz pierwszy w historii 10 proc. zwiastuje powtórkę na posiedzeniu pod koniec października. Wstrzymanie się przed podwyżką w takich okolicznościach mogłoby złotemu zaszkodzić. Podobnie jak deklaracja, że cykl dobiegł końca. Dla polskiej waluty szczególnie ważna będzie czwartkowa konferencja prezesa NBP – zapowiada analityk Cinkciarz.pl.
To jest dobry czas na nadpłacanie kredytu hipotecznego
Jarosław Sadowski główny analityk Expandera podkreśla, że choć kredytobiorcy płacą dużo wyższe kwoty, to dług jest spłacany znaczenie wolniej. Dla przykładu przy początkowej racie 1 337 zł, zadłużenie było pomniejszane o 727 zł kapitału. Odsetki wynosiły 610 zł więc stanowiły mniej niż połowę raty. Z kolei choć rata 2 618 zł jest dużo wyższa, to po jej zapłacenia zadłużenie spada tylko o 266 zł. Pozostała część raty to odsetki, które stanowią aż 90% raty. Dlatego też w obecnej sytuacji wyjątkowo opłaca się nadpłacać kredyt hipoteczny. Cała kwota nadpłaty pomniejszy bowiem zadłużenie i dzięki temu kolejne raty będą niższe lub okres spłaty zostanie skrócony. Przy okazji warto dodać, że w przypadku analogicznego kredytu na okres 26 lat lub dłuższy raty są już ponad 2-krotnie wyższe niż początkowo. Dla przykładu przy maksymalnym okresie 35 lat rata po październikowej podwyżce będzie aż o 132 proc. wyższa niż na początku (wzrost z 1 063 zł do 2 472 zł) - radzi Sadowski z Expandera.
Galeria poniżej: zobaczcie nasze wyliczenia rat kredytów
Polecany artykuł: