Drastycznie niskie podwyżki emerytur dla seniorów
Należy pamiętać, że niższa inflacja oznacza nie spadek realnych cen na półkach sklepowych czy w aptekach, a jedynie wolniejszy wzrost ich tempa. Na skutek drożyzny drastycznie zmalała również nasza siła nabywcza. System emerytalny jest tak paradoksalnie skonstruowany, że nie uwzględnia realiów rynkowych, a jedynie suche dane z gospodarki. To oznacza, że im mniejsza inflacja, tym mniejsza waloryzacja. Nie bez znaczenia jest również niski wzrost przeciętnego realnego wynagrodzenia w gospodarce. W rezultacie oznacza to niższy również wskaźnik, o który ma być rokrocznie podwyższone świadczenie z ZUS.
Na podstawie przyjętych danych możemy obliczyć, o ile będą zwaloryzowane w ciągu najbliższych trzech lat emerytury.
Tyle teorii, a jak to wygląda w praktyce na podstawie rządowych danych? Otóż Wieloletni Plan Finansowy zakłada, że w 2024 roku inflacja wyniesie 6,5 proc., a realne wynagrodzenie w gospodarce urośnie o 2,9 proc., co by oznaczało waloryzację o 7,08 proc., w kolejnym roku inflacja ma spaść do 3,9 proc., a płace wzrosną o 2,6 proc. Te dane wskazują, że w 2025 r., świadczenia urosłyby o 4,42 proc. Za trzy lata inflacja ma spaść do 3,1 proc., a wynagrodzenie wzrosnąć o 2,7 proc., a to da nam wskaźnik waloryzacji na poziomie jedynie 3,64 proc.
To przekłada się na spadek i tak dramatycznie niewielkich podwyżek, które wpłyną do kieszeni seniorów. Przykładowo biorąc pod uwagę powyższe wskaźniki waloryzacji, minimalna emerytura w 2024 urośnie o 191 zł, mając dzisiaj 1800 zł emeryt dostanie o 216 zł. zakładając emeryturę w wysokości 2500 zł, w przyszłym roku senior otrzyma o 300 zł więcej. Za dwa lata przy tych danych biorąc te przykładowe kwoty świadczenia urosną odpowiednio o: 112 zł – minimalna emerytura, przy dzisiejszej kwocie 1800 zł świadczenie w 2025 roku urośnie jedynie już o 127 zł, a mając dzisiaj 2500 zl, w 2025 r. taki senior może spodziewać się podwyżki rzędu 300 zł. Z kolei za trzy lata będą to następujące kwoty: 70 zł., 80 zł., i 111 zł.
Druga waloryzacja w roku lekiem na całe zło?
W rozmowie z Super Biznesem, Antoni Kolek prezes Instytutu Emerytalnego zwraca uwagę na to, że przy tak wysokim tempie wzrostu cen, potrzebna by była druga waloryzacja. Tak jak zaplanowany drugi wzrost wynagrodzenia minimalnego.
-Nie ma wątpliwości, że przy tak wysokiej inflacji, rząd dostaje wyższe dochody z podatków. Jednak ponosi koszty odnoszące się do inflacji ubiegłorocznej, nie aktualnej więc tym samym wypłata emerytur mniej obciąża budżet, tym samym rząd żyje na kredyt emerytów - komentuje prezes Instytutu Emerytalnego.
Prawdopodobnie rząd nie byłby w stanie udźwignąć kolejnego wydatku z budżetu państwa. Już dzisiaj nie starcza na wypłatę 13. emerytury, a rząd musi ratować się przesunięciem 5 mld zł ze środków Funduszu Rezerwy Demograficznej. Przypomnijmy, że wszystkie świadczenia emeryckie łącznie z 13. i 14 emeryturą będą kosztować budżet państwa w 2023 r, przeszło 70 mld zł.