Tajemnice PRL

Droga do wolności. Spektakularne ucieczki Polaków z PRL [ZDJĘCIA]

2023-04-22 18:04

Uciekali albo nie wracali. Gdyby wyjazd na Zachód był prostszy i tańszy, na emigrację zdecydowałoby się pół Polski. Jeden z uciekinierów, wypełniając rubrykę zadań dziennych samolotu do oprysków pól napisał „droga do wolności”. I to byłaby odpowiedź większości uciekinierów na pytanie – dlaczego?

Spis treści

  1. Ze strony Polski już nic dobrego
  2. Józef Światło ujawnia
  3. Byle na Zachód, byle na zawsze
  4. Załapać się na wolność
  5. LOT, czyli Landing On Tempelhof
  6. Wielka ucieczka
  7. Barwny exodus

W Polsce panował dość ponury reżim, chociaż partyjna i państwowa góra starały się sprawiać wrażenie, że żyjemy w państwie wystarczająco, jak na te czasy, demokratycznym. Polacy uciekali, bo chcieli trzymać paszport w szufladzie komody, a nie w Urzędzie Paszportowym. Chcieli być wolni. Różnice życia na Zachodzie i w krajach obozu socjalistycznego były tak duże, że uciekający z PRL przeżywali prawdziwy szok. W socjalistycznej Polsce, góra była zawsze od tego żeby uciskać. A jak popuszczała, to wdzięczni obywatele mówili: „Nie, no nie można powiedzieć, że jest aż tak źle. Jest kawa, jest cukier, a Henio kupił nawet w księgarni książkę o Piłsudskim. Nie ma co narzekać”.

Czytaj także: Bogusław Linda miał zagrać z Meryl Streep! Przeszkodziła Służba Bezpieczeństwa

Ze strony Polski już nic dobrego

Żeby z Polski socjalistycznej uciec, trzeba było mieć spryt, umiejętności i niezachwianą wolę. Konieczna była też psychika ze stali: ale akurat ten trening każdy obywatel PRL rozpoczynał we wczesnym dzieciństwie. Ucieczki zaczęły się już na początku lat 50. Ppor. Franciszek Jarecki 5 marca 1953 r. drapnął myśliwcem MiG-15bis ze Słupska na duńską wyspę Bornholm, śmigając nad morzem w trakcie rutynowego lotu patrolowego. Ten niezwykle zdolny pilot miał zaledwie 21 lat. Świat oszalał na punkcie przystojnego Jareckiego, a jego wyczyn długo nie schodził z pierwszych stron gazet. Jarecki był wychowankiem słynnej dęblińskiej Szkoły Orląt. Uciekł kolegom i radarom w czasie patrolu lotniczego, a żeby umknąć wysłanym za nim radzieckim myśliwcom zszedł na niebezpiecznie niską wysokość nad morzem, w gęstej mgle. Uciekając nie wiedział, że lotnisko na Bornholmie będzie przypominało wybieg dla cieląt oraz że tego dnia umrze Józef Stalin. Franciszek Jarecki otrzymał Krzyż Zasługi od gen. Władysława Andersa oraz obywatelstwo amerykańskie od prezydenta Dwighta Eisenhowera. Zanim myśliwiec podporucznika oddano Polsce, Amerykanie zrobili mu drobiazgowy przegląd.

Józef Światło ujawnia

Józef Światło był wicedyrektorem X Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, zajmującego się walką z tzw. prowokacją w ruchu robotniczym. Wysoki funkcjonariusz bezpieki czmychnął do Berlina Zachodniego podczas podróży służbowej w grudniu 1953 r., zaledwie kilka miesięcy po śmierci Stalina. Z azylem w kieszeni pojechał do USA, gdzie 28 września 1954 r. w Rozgłośni Polskiej Radia „Wolna Europa” powiedział o sobie samym: „Reżim komunistyczny uważa każdego człowieka za swego potencjalnego wroga, żadna zasługa w przeszłości wobec reżimu nie chroni nikogo od prześladowań”. W swoich cyklicznych audycjach Światło określał rząd PRL mianem rządzącej kliki. Wiedział wszystko o zbrodniczym systemie represji, bo sam go współtworzył. M.in. brał udział w aresztowaniach Akowców, przed którymi wcześniej zgrywał przyjaciela, w tym Okulickiego - ostatniego dowódcy AK. Był przy zatrzymaniu kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz marszałka Michała Roli Żymierskiego. Słuchacze Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa z audycji „Za kulisami bezpieki i partii” dowiadywali się jak Józef Światło i inni funkcjonariusze bezpieki sfałszowali wyniki referendum w czerwcu 1946 r. i wyborów do sejmu w roku 1947. Cóż za ironia losu, dawny oprawca teraz brylował na salonach…

Byle na Zachód, byle na zawsze

Uciekano spektakularnie – samolotami, również tymi nieprzeznaczonymi do dalekich lotów, na pontonach, kutrami, pod naczepą TIRa. Byle na Zachód i byle na zawsze. Bo w Polsce nie było nadziei. Bodaj najbardziej pokręcony scenariusz miała ucieczka do RFN punkrockowego muzyka Jacka Telusa. Z Polski pojechał do Bułgarii, mając w ręku zezwolenie władz na wczasy w tym bratnim kraju. Stamtąd, opalony, szczupły i długowłosy, upodobniony do swojej narzeczonej, w kobiecym przebraniu przedostał się na jej nieco przerobiony paszport do Niemiec Zachodnich.

W latach 80. XX w. z Polski próbowały uciec setki ludzi. Tylko w 1982 r. żołnierze Wojsk Ochrony Pogranicza zatrzymali ok. 900 uciekinierów, a straże graniczne CSRS i NRD 114. Loty pasażerskie były wtedy objęte nadzwyczajną ochroną, a mimo to udało się uprowadzić na Zachód aż 4 samoloty. Czesław Kudłek, kapitan samolotu pasażerskiego, 12 lutego 1982 r. porwał samego siebie. Kudłek pilotował samolot pasażerski z Warszawy do Wrocławia. Leciała nim jego rodzina i kilku przyjaciół. Kiedy maszyna minęła Wrocław i przemieszczała się dalej na zachód, w wieży kontrolnej zrobiło się gorąco. Wtedy kapitan lodowatym tonem zgłosił przełożonym uprowadzenie. Twierdził, że jest na muszce kilku uzbrojonych porywaczy, którzy żądają aby leciał na Tempelhof. Gdy tylko wylądował poprosił o azyl. Ta operacja wymagała nie tylko zimnej krwi. Kapitan znał procedury, wiedział co stanie się po zgłoszeniu przez niego porwania samolotu. Wiedział więc, że zdąży dolecieć bez obawy o brak paliwa oraz że po zachodniej stronie wszystkim uda się szczęśliwie wyjść z samolotu.

Polecamy: Niecierpliwy w nas ciskał się duch. Historia polskiego big beatu

Załapać się na wolność

Na początku lat 80. XX w. samoloty linii lotniczych LOT były jednymi z najczęściej porywanych maszyn latających na świecie. Trzy miesiące później grupa „siedmiu wspaniałych” z Bielawy i Dzierżoniowa, uprowadziła samolot po obezwładnieniu ochrony milicyjnej, i tu ważne: obezwładnieniu fizycznym, bez straszenia bronią palną. Z psychologicznego punktu widzenia po stronie porywaczy, którzy uprowadzili samolot wypełniony członkami ich rodzin z portu lotniczego Wrocław do Berlina Zachodniego, stało położenie geograficzne ich rodzinnego miasta i od dawna tłumiona chęć wyrwania się tam, dokąd jest tak blisko. Odległość do najbliższego lotniska we Wrocławiu wynosi ok. 67 km, przejście graniczne z Czechami oddalone jest o ok. 30 km a z Niemcami o 160 km. Z 57 pasażerów tego rejsu wróciło do kraju tylko 21, część z tych którzy nie uczestniczyli w rodzinnym spisku. Pozostali po prostu skorzystali z okazji.

LOT, czyli Landing On Tempelhof

22 listopada 1982 r. na Tempelhof wylądował kolejny porwany samolot z Polski. Porywaczem był zdesperowany, nienawidzący swojej pracy funkcjonariusz milicji Piotr Winogrodzki, członek ochrony samolotu. Pasażerowie mieli więc wyjątkową bekę, a wracając na polskie niebo byli przekonani, że „to państwo długo nie pociągnie”. Trochę jednak jeszcze pociągnęło. Ale wracając do uwolnionego od podłych obowiązków milicjanta, wsparło go psychicznie pięciu pasażerów, którzy kibicowali mu w locie, a po wylądowaniu skorzystali z okazji i przyłączyli się do porywacza. Klepany po plecach, pierwszy raz w życiu nie musiał się wstydzić munduru. Zresztą zachował go sobie na pamiątkę.

Przeczytaj również: Milicjanci i złodzieje. Wielkie napady na kasę PRL-u! 

Wielka ucieczka

Ucieczkę będącą gotowym scenariuszem tzw. „filmu-drogi” zorganizowali bracia: 15-letni Adam i 13-letni Krzysztof Zielińscy z Żyrakowa. Będąc w nieświadomości, niewinności, ale i potrzebie pomocy rodzicom, ledwie wiążącym koniec z końcem, chłopcy w 1985 r., nie wtajemniczyli ich w swoje plany. Zaczęli je realizować z niepojętym dla większości i naprawdę srogim narażaniem życia. Nikogo nie sterroryzowali, a gdyby mieli czegoś zażądać, nie wiedzieliby czego. Przejechali z Dębicy do Świnoujścia, a tu ukryli się pod naczepą ciężarówki wjeżdżającej na prom do Ystad. Bardziej TIR-em niż promem dotarli tak do Szwecji, gdzie umorusani, przeziębieni i dumni stanęli przed zdębiałą szwedzką ochroną graniczną. Chłopcy dostali lekarstwa, nowe ubrania i zapatrzeni w swoje wymarzone adidasy, nakarmieni pulpecikach z IKEI przespali i przeczekali kilka dni, nim o ich ucieczce dowiedziała się „nasza kochana władza” i rodzice.

Rząd Szwecji odmówił wydania chłopców Polsce wbrew ich woli, zrobiła się więc afera. Swój lepszy los bracia Zielińscy przypieczętowali, prosząc o azyl. Wiedzieli co zrobić, bo dostali nie tylko tłumacza, ale i prawnika. W 2010 r. jeden z nich po zrobieniu doktoratu z ekonomii wrócił do Polski. Drugi nadal mieszka w Szwecji.

Barwny exodus

W porzucanej z ulgą Polsce pod koniec lat 80. Powstała moda na „niepowroty” z wycieczek zagranicznych. Wiosną 1988 r. z 30-osobowej wycieczki do Berlina Zachodniego wróciło 18 turystów. Życie na Zachodzie, a zatem i lepsze warunki dla karier wybierali znakomici polscy sportowcy: Władysław Kozakiewicz – mistrz olimpijski w skoku o tyczce, Robert Felisiak – mistrz świata w szermierce. Ale to kluby piłkarskie, w szczególności górnośląskie, straciły na rzecz „zgniłego” Zachodu najwięcej świeżych polskich talentów. Zespół Górnika Zabrze zostawił za granicą siedmiu zawodników. Z polskiej młodzieżówki na Zachodzie pozostała nielegalnie szóstka. Szeroko komentowana była ucieczka młodego zawodnika GKS Katowice Andrzeja Rudego, uznawanego za największy talent polskiej piłki. Jesienią 1988 r. Rudy nie wrócił z wyjazdu na mecz w Mediolanie. Nie wracali nie tylko sportowcy, ale i jeżdżący z nimi po Europie polscy kibice. Np. w 1983 r. o azyl poprosiła we Włoszech grupa kilkudziesięciu kibiców meczu Juventus Turyn – Lechia Gdańsk.

Zobacz również: 13 grudnia 1981 Jaruzelski wprowadził stan wojenny - nastał ponury czas

Statystyki nie kłamią, od zniesienia stanu wojennego w 1983 r. do momentu kiedy Joanna Szczepkowska w głównym wydaniu Dziennika Telewizyjnego ogłosiła, że 4 czerwca 1989 r. skończył się w Polsce komunizm, z czasowych pobytów na Zachodzie nie wróciło ok. 900 tys. osób. To tak jakby nagle Kraków z przyległościami zamienił się w miasto duchów, które, jak w „Królu Ubu”, żyły kiedyś „w Polsce czyli nigdzie”.

Quiz o PRL. Służba wojskowa

Pytanie 1 z 10
Uzupełnij: „Wojsko, wojsko, maszeruje wojsko”…
Pieniądze to nie wszystko Rafał Dutkiewicz

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze