Gospodarka w pułapce
Jak wyjaśnia Orłowski, gdy mamy do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym, to najprostszym sposobem na pobudzenie wzrostu jest obniżka stóp procentowych. Z kolei w przypadku podwyższonej inflacji należy podnosić stopy, co obserwujemy dzisiaj. Problem w tym, że nie da się jednocześnie zrobić jednego i drugiego.
— Czy jesteśmy już na progu stagflacji? Tak, sądzę, że inflacja w drugiej połowie roku nie spadnie i utrzyma się na poziomie dwucyfrowym. Wszystko przez brak rozsądnej polityki antyinflacyjnej rządu i przy nadal szybko rosnących płacach — prognozuje ekonomista. — Jestem przekonany, że gospodarka będzie bardzo poważnie spowalniać i pod koniec roku PKB będzie rósł z kwartału na kwartał w tempie zbliżonym do 0 proc. — twierdzi prof. Orłowski w wypowiedzi dla Business Insidera.
Łatwego wyjścia nie ma
Według Orłowskiego, ostatnie lata to przede wszystkim stymulowanie konsumpcji, co znacząco wpłynie na spowolnienie wzrostu PKB. Trzeba zmienić politykę tak, żeby tworzyła warunki dla inwestycji, a nie promowanie konsumpcji. A z drugiej strony nie można dopuścić do utrwalenia się wysokich oczekiwań inflacyjnych — twierdzi ekonomista.
Portal przytacza również wypowiedź Pawła Borysa prezesa PFR, który stwierdził, że to bardzo scenariusz staglacji jest bardzo realny w przyszłym roku zarówno na świecie jak i w Polsce, chociaż niekoniecznie musi to być zjawisko długoterminowe.
-Żeby obniżać inflację, trzeba będzie schłodzić wzrost gospodarczy, a inflacja przy obecnych poziomach cen surowców i niepewności związanej zwłaszcza z cenami żywności i ropy naftowej, może pozostawać wysoka — mówił Borys.
Z kolei przedstawiciele polskiego obozu rządzącego ryzyka inflacji na razie się nie obawiają. — Polsce nie grozi stagflacja, gdyż powody wzrostu cen są zewnętrzne — powiedział w połowie maja minister rozwoju i technologii Waldemar Buda. Stwierdził, że zakończenie wojny w Ukrainie może doprowadzić do ustabilizowania sytuacji.