Lech Wałęsa jako zwykły emeryt, który osiągnął już powszechny wiek emerytalny, może śmiało pobierać emeryturę z ZUS, której wysokość zależna jest m.in. od ilości przepracowanych lat i pełnionych funkcji. Dodatkowo jednak, jako były prezydent, otrzymuje także specjalną emeryturę. Jest to dożywotnie świadczenie, które obecnie wynosi ponad 10,5 tys. złotych. Prezydencka emerytura wypłacana jest po zakończeniu okresu, za który przysługuje wynagrodzenie ustalone i pobierane w trakcie kadencji. Wałęsa i jego rodzina mogą liczyć też na świadczenia zdrowotne, a przypadku śmierci prezydenta, rodzina uzyskuje prawo do renty rodzinnej oraz innych świadczeń w wysokości określonej w przepisach o zaopatrzeniu emerytalnym lub ubezpieczeniu społecznym.
SPRAWDŹ KONIECZNIE: Kardynał Stanisław Dziwisz ujawnia zarobki. SZOK! Sekretarz Jana Pawła II BANKRUTEM?!
Dla Lecha Wałęsy najwyraźniej to za mało. Były prezydent RP już kilka miesięcy temu narzekał na swoje dochody, na niską emeryturę.
- Ja mam 6 tys. zł prezydenckiej emerytury i za tyle nie dam rady się utrzymać, bo moja żona Danuta wydaje 7 tysięcy miesięcznie. Muszę zarobić przecież na utrzymanie siebie i żony. A za friko robił nie będę przecież, ja już za friko robiłem przed 1989 rokiem – denerwował się Lech Wałęsa.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Seks w PRL! Pamiętasz jak to było? SPRAWDŹ! [ZDJĘCIA i QUIZ]
Teraz, ponownie, przypomniał że w jego mniemaniu życie byłego prezydenta na emeryturze to nie przelewki.
- (...) Jestem bankrutem. Liczyłem, że tak jak było, będzie zawsze, więc rozdawałem, a nie gromadziłem. Dzisiaj już nie mam co rozdawać. Potrzebne mi to, ale chyba nie dożyje czasów, kiedy znowu będę mógł wsiąść do samolotu i polecieć na drugi koniec świata spotykać się z ludźmi - stwierdził, w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Lech Wałęsa.
Wszystko przez COVID-19. Pandemia, jak widać, rzuca kłody pod nogi nie tylko statystycznym obywatelom, ale także byłym prezydentom.