Kryzys bankowy za progiem?
W ostatnim czasie władzom monetarnym na całym świecie przybyło kilka nowych zmartwień. W połowie marca na światło dzienne wyszły napięcia w sektorze bankowym. Stało się to w newralgicznym momencie, gdy Rezerwa Federalna i Europejski Bank Centralny zaczęły się szykować do bardziej agresywnego niż wcześniej zakładano finiszu podwyżek. Ryzyka dla stabilności finansowej muszą być brane pod uwagę poważniej niż dotychczas. Siła i trwałość zacieśnienia się warunków finansowych pod ich wpływem są dziś właściwie niemożliwe do oszacowania. Jednak jeśli pełnoprawny kryzys bankowy zostanie uniknięty – a obecnie wszystko na to wskazuje – to rosnąć będzie ryzyko, że zawahanie i złagodzenie kursu (przede wszystkim przez Fed) może utrudnić zapanowanie nad inflacją na całym świecie.
Cena ropy w górę!
Z kolei w pierwszych dniach kwietnia państwa koordynujące wydobycie ropy w ramach porozumienia OPEC+ nieoczekiwanie zdecydowały się na obniżenie produkcji. Skokowa reakcja doprowadziła kurs baryłki Brent na giełdzie w Londynie w okolice 85 dol. Wprawdzie to tylko nieznacznie więcej niż przeciętny poziom z 2 pierwszych miesięcy tego roku, ale ceny surowca mogą nadal iść do góry wraz z przechodzeniem rynku w stan faktycznego deficytu. Wydaje się jednak zarazem, że trwałe przekroczenie bariery 100 USD jest wciąż mało prawdopodobne. W rezultacie ścieżka krajowej inflacji nie powinna dodatkowo podnosić się o więcej niż 0,5 pkt. proc. W przeciwieństwie do ubiegłego roku wpływ drożejącej ropy na ceny na polskich stacjach ma szansę ograniczać wzrost wartości złotego. Kurs dolara jest w tej chwili poniżej 4,30 zł i praktycznie najniżej w 2023 r. Spodziewamy się, że USD/PLN powinien w nadchodzących kilku kwartałach osuwać się w kierunku 4,0. Zaskakujący ruch OPEC+ dowodzi przede wszystkim absolutnego braku tolerancji dla spadku cen surowca poniżej 80 USD za baryłkę, do których doszło w trakcie marcowych turbulencji na rynkach finansowych. Innymi słowy nadzieje, że spadający ostatnio kurs ropy przełoży się na trwalsze i mocniejsze obniżki na stacjach, a tym samym przyspieszy rozpoczętą właśnie dezinflację – zostały znacząco rozwiane.
Nie maleje szybkie tempo wzrostu cen
Po stronie czynników zewnętrznych wpływających na ceny w Polsce pojawiły się zatem nowe znaki zapytania. Największym problemem jest jednak sytuacja w krajowej gospodarce i rozpęd cen. Szczyt inflacji zgodnie z oczekiwaniami wypadł w lutym na poziomie 18,4 proc. r/r, czyli wyraźnie niżej niż obawiano się jeszcze jesienią. Na tym właściwie kończą się dobre informacje. W marcu dynamika CPI wyhamowała słabiej od prognoz, do 16,2 proc. r/r. Od początku roku ceny konsumenckie skoczyły już o prawie 5 proc. W trendzie wzrostowym nieprzerwanie pozostaje szczególnie uporczywa inflacja bazowa. Wskaźnik ten w marcu osiągnął 12,2 proc. r/r, i to pomimo słabości koniunktury. Konsumpcja w pierwszym kwartale była zapewne przeszło 2 proc. niższa niż rok wcześniej, dynamika PKB wyniosła poniżej -1 proc. r/r.
W rozpoczynającym się kwartale gospodarka stopniowo zacznie przyspieszać i wychodzić z dołka. Dynamika CPI powinna hamować mocniej niż płace, a odbudowie konsumpcji i nasileniu presji na ceny, zwłaszcza newralgicznych usług, będzie też sprzyjać m.in. gigantyczna skala zwrotu podatku PIT sięgająca około 18 mld zł. Dezinflacja początkowo będzie gwałtowna ze względu na wygasanie efektów statystycznych związanych z szokami powstałymi po napaści Rosji na Ukrainę. Na koniec roku dynamika CPI może jednak wciąż wynosić około 10 proc., a cen bazowych mniej więcej 8 proc. W takich warunkach na obniżki stóp prawdopodobnie będzie za wcześnie.
Autor to Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.