Szef rady nadzorczej szokuje. Sieci kolejowej nie będzie?
Według pierwotnych założeń budowa megalotniska w Baranowie opierała się o skomunikowanie CPK z większymi miastami Polski w oparciu o rozbudowaną sieć szybkich kolei, które nazwano "szprychami". Teraz okazuje się, że przynajmniej częściowo linie kolejowe nie powstaną.
Jak poinformował Szafrański z CPK " odłączamy się mentalnie od modelu piasty i szprych. To jest wizja jednego człowieka, niekoniecznie najlepsza(…). Będziemy łączyć główne ośrodki miejskie i gospodarcze w taki sposób, żeby uzyskać jak największy efekt. Na pewno nie będzie to układ, który będzie się zbiegał w jednym punkcie. Nie będziemy przenosili węzła przesiadkowego z Warszawy do CPK, bo lotnisko jest ważnym punktem, który kolej powinna obsłużyć, ale to nie powinien być środek sieci kolejowej - wyjaśniał prezes rady nadzorczej CPK".
Dziennik Gazeta Prawna informuje, że "wątpliwości nie budzi tylko jeden odcinek planowanych kolei: z Warszawy przez Łódź do Wrocławia i Poznania". Dyskusję o pozostałych połączeniach planuje się rozpocząć od początku.
Te słowa wywołały oburzenie polityków. Cytowany przez Gazetę Prawną, Jerzy Polaczek, były minister transportu, obecnie poseł PiS. ocenił, że "cofnięcia przygotowań do realizacji komponentu kolejowego, który spowoduje jeden prosty skutek w postaci tego, że przez najbliższe cztery lata inwestycja CPK się nie rozpocznie". Jego zdaniem "sprzeczne komunikaty w sprawie przyszłości CPK, padające z ust różnych przedstawicieli opcji rządzącej mogą wpłynąć negatywnie na decyzje firm, które już podpisały umowę".
Oburzenia nie kryje też Paulina Matysiak posłanka Nowej Lewicy, która argumentuje w "GP", że "za chwilę się okaże, że skoro nie ma tam linii kolejowych, nie ma ich zbiegu i węzła, to też lotnisko chyba nie jest potrzebne. Po prostu zaraz nam się to wszystko rozejdzie na wszystkie strony".
"Na jakiej podstawie już dziś komunikuje się, jaka będzie dalsza przyszłość projektu, skoro światła dziennego nie ujrzały żadne konkretne opracowania. Obawia się ona, że jest ukryty cel takich działań".
Spowolnienie budowy CPK jest na rękę Niemcom
Tymczasem wiadomo już, że upadek projektu bądź jego przewlekanie w nieskończoność to proniemieckie działania tego rządu. Nie powstanie CPK jest "na rękę" gospodarczo Niemcom, co wprost napisały niemieckie media.
Burzę wywołał na początku tego miesiąca korespondent "Die Welt" w Warszawie, który obawiał się o przyszłość niemieckich portów lotniczych, jeśli powstanie CPK. Pisze o tym w czwartkowej publikacji "Polskie wypowiedzenie wojny i pogłoski o niemieckiej "ingerencji". Autor ocenił, że powstanie CPK spowoduje, że Polacy oraz Czesi nie będą już podróżować do Berlina.
"Polska buduje nowe gigalotnisko. To wypowiedzenie wojny niemieckiemu przemysłowi lotniczemu, który już cierpi z powodu wysokich podatków ekologicznych" - pisał Phillip Fritz z "Die Welt".
To potwierdzał już wielokrotnie, z kolei w swoich wypowiedziach jeden z liderów KO, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski mówiąc, "po co nam CPK skoro mamy lotnisko w Berlinie".
Warto przy tej okazji również przypomnieć ważną wypowiedź gen. Ben Hodgesa byłego dowódcę amerykańskich wojsk lądowych w Europie, który podkreślał, że "inwestycje takie jak CPK są potrzebne do szybkiego reagowania na wschodniej flance NATO, ze względu np. na możliwości logistyczne i odpowiednią przepustowość".
W najbliższych dniach zbiera się komisja ds. infrastruktury, na której będą podejmowane tematy związane z kolejnictwem jak również CPK.
Polecany artykuł: