Zdolności budżetowe strefy euro badają posłowie z najważniejszych państw wchodzących w skład Eurolandu – reprezentujący Niemcy Reimer Boege oraz występująca w imieniu Francji Pervenche Beres. Ich wspólny projekt sprawozdania na temat zdolności budżetowych UE ujrzał światło dzienne w maju, a następnie trafił do konsultacji – informuje tnv24bis.pl. Koncepcja miała być przegłosowana przez komisję ds. gospodarczych i monetarnych Parlamentu Europejskiego jeszcze w grudniu, ale ze względu na dyskusyjne zapisy głosowanie przesunięto na przyszły rok.
Unia Europejska zrzesza 19 państw. Wprowadzenie dla nich wspólnego budżetu miałoby uchronić je przed sytuacjami, które wstrząsają tylko fragmentami Eurolandu. Autorzy raportu nazwali te incydenty „asymetrycznymi wstrząsami". Za przykład mogą posłużyć kryzysy finansowe w Grecji, Portugalii czy Irlandii. Aby uleczyć sytuację finansową tych państw, w 2010 r. utworzono Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej (EFSF), który następnie zastąpiono Europejskim Mechanizmem Stabilności (ESM). I chociaż już dzisiaj UE ma ujednoliconą politykę monetarną, za którą odpowiada Europejski Bank Centralny, to jak dotąd o budżetach mogą decydować poszczególne państwa członkowskie. Autorzy raportu chcą innego rozwiązania.
Zobacz także: Głosowanie nad budżetem. Bukmacherzy typują czy zostanie powtórzone
Na razie brane są pod uwagę dwie formy wspólnego budżetu UE: fundusz na czarną godzinę (rainy day fund), do którego kasy płynęłyby środki ze wszystkich państw członkowskich oraz europejski system świadczeń dla bezrobotnych. Niemcy i Holandia obawiają się jednak, że „rainy day fund" najbardziej obciążyłby finansowo bogate państwa z północnej części strefy euro. Druga koncepcja zakłada przekształcenie Europejskiego Mechanizmu Stabilności (ESM) w Europejski Fundusz Walutowy (EFW) – wyjaśnia biznesowy serwis TVN.
Może cię zainteresować: Kukiz: Głosowanie nad budżetem było skandalem! "Domagamy się powtórzenia"
Na temat wspólnego budżetu dla strefy euro można teoretyzować, a pomysł ten znajduje się we wczesnej fazie projektu. Gdyby jednak państwa członkowskie doszły do konsensusu w kwestiach budżetowych, to z czasem można by wydzielić wspólną kasę, do której dokładaliby się wszyscy. Pytanie tylko, ile wynosiłyby zobowiązania poszczególnych członków Unii Europejskiej i czy Polska mogłaby na tym skorzystać.
W chwili obecnej newralgiczny problem stanowi zadłużenie Grecji, które Bank Grecji oszacował we wrześniu br. na 323 mld euro. Pod koniec 2015 r. dług publiczny Grecji wynosił 177 proc. PKB. Bezrobocie w tym kraju sięga 23 procent. Z ustaleń Reutersa wynika, że w przyszłym roku Grecja może liczyć na kolejną zapomogę ze strony UE.
Oprac. na podst. tvn24bis.pl, forbes.pl, money.pl