"Solidarność" chce wprowadzić emerytury stażowe
W grudniu 2021 w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu obywatelskiego w sprawie emerytur stażowych, które wcześniej przygotowało NSZZ "Solidarność". Zgodnie z jego założeniami, na emeryturę stażową mogliby przechodzić mężczyźni po 40 latach pracy i kobiety po 30 latach pracy. Ponadto zakończyć pracę można byłoby tylko w przypadku gdyby wysokość emerytury na podstawie składek nie była niższa od najniższego świadczenia. Taka ustawa miałaby pomóc osobom, które w młodym wieku podjęły prace. Podobny projekt skierował prezydent RP Andrzej Duda. Z tym, że w prezydenckim projekcie staż pracy wynosił 39 lat dla kobiet i 44 lata dla mężczyzn. Związkowcy są zdeterminowani, żeby ich projekt został uchwalony. Zdaniem eksperta ten pomysł jest jednak dosyć nierozsądny.
Emerytury stażowe? "Najpierw podnosimy wiek emerytalny"
Jak podkreśla Antoni Kolek z Instytutu Emerytalnego, emerytury stażowe są odpowiednie dla systemów z wysokim wiekiem emerytalnym. Żeby więc zgodzić się na propozycję "Solidarności" i nie ryzykować załamaniem się obecnego systemu, musielibyśmy wcześniej podnieść obecny wiek emerytalny
- Czyli pierwszy krok, podnosimy wiek emerytalny do 67 lat, a drugi - faktycznie wprowadzamy emerytury stażowe. Wtedy jest to rozwiązanie zasadne, które możemy popierać. Wiemy jednak, że nigdy nie zrobimy tego pierwszego kroku, a wprowadzenie jeszcze niższego wieku emerytalnego niż jest obecnie, jest tylko obniżaniem rzeczywistego wieku przejścia na emeryturę, więc jest to rozwiązanie najbardziej niemożliwe ze wszystkich do wybrania - stwierdził ekspert w rozmowie z Super Biznesem.
Przeciwko emeryturom stażowym opowiada się nie tylko ekspert, ale również Zakład Ubezpieczeń Społecznych, który oszacował, że koszt utrzymania systemu wzrósłby o kilkadziesiąt miliardów złotych.