Kolejny cios w kredytobiorców. Płacą wyższą ratę kredytów przez opieszałość sądów

Kredytobiorcy, którzy kupują mieszkania za kredyt hipoteczny, płacą i płaczą. Dlaczego? Nie dość, że raty kredytów rosną w oczach przez stopy procentowe, to do kompletu trzeba płacić za oczekiwanie na wpis do ksiąg wieczystych. Okres oczekiwania na to trwa kilka, a nawet i kilkanaście miesięcy. W sumie może to oznaczać zwiększenie kosztów związanych z kredytem o kolejne kilka tysięcy złotych. Warto podkreślić, że dopóki wpis do księgi wieczystej nie zostanie dokonany, bank uważa taką transakcję za ryzykowną. Zabezpiecza się wtedy, podnosząc raty kredytu do momentu wpisu - w większość przypadków jest to od 300 do 500 złotych miesięcznie. Dlaczego zatem Kowalski czy Nowak ma płacić za coś, na co on kompletnie nie ma wpływu? Dlaczego sądom tak dużo czasu to zajmuje? Bo brakuje pracowników, którzy mogliby obsłużyć tak dużo spraw zalewających sądy w czasie boomu mieszkaniowego. Sytuacji nie poprawia też pandemia i związane z nią lockdowny, izolacje, kwarantanny i inne ograniczenia.

Tylko dlaczego koszty tego ma ponosić petent? Sytuacja może niebawem się zmienić. Rząd chce, by ostatecznie banki zwracały kredytobiorcom pieniądze, które pobierają od nich jako zabezpieczenie do czasu wpisu do księgi wieczystej. 

W Ministerstwie Sprawiedliwości leży gotowy projekt nowelizacji ustawy o prawie bankowym, do którego dotarł dziennikarz RMF FM. Czytamy tam m.in.: "w przypadku naliczenia przez bank dodatkowych opłat lub prowizji związanych z oczekiwaniem na wpis do księgi wieczystej ustanawianej na rzecz tego banku hipoteki zabezpieczającej spłatę kredytu udzielonego konsumentowi, pobrane z tego tytułu opłaty lub prowizje, po dokonaniu wpisu do hipoteki, podlegają zwrotowi lub zaliczeniu na poczet innych należności obciążających kredytobiorcę".

Resort sprawiedliwości chce, by wpisów do ksiąg wieczystych dokonywały nie tylko sądy, ale również kancelarie notarialne.