Weźmy przykład największego banku w Polsce, PKO BP, który reklamuje swoje kredyty ze stałą stopą mówiąc, że w ich przypadku rzeczywiste roczne oprocentowanie uwzględniające dodatkowe koszty (RRSO) wynosi 6,53 proc. Przy zmiennej stopie RRSO jest na poziomie 5,77 proc. Różnica to prawie 0,8 proc. To mniej więcej tyle ile kosztuje dziś pewnego rodzaju ubezpieczenie przed zmiennością oprocentowania kredytu przez 5 lat (pięcioletni kontrakt terminowy na WIBOR 3M).
Jaki ocenia Bartosz Turek główny analityk HRE Investments, to dobrze tłumaczy na czym właściwie polega stała stopa procentowa w przypadku kredytów mieszkaniowych. Niestety w przypadku tych kredytów zasada jest taka, że za ustabilizowanie poziomu rat na konkretnym poziomie przez np. 5 lat płacimy dodatkowo.
Czytaj także: Kredyty mieszkaniowe tylko dla zamożnych? Banki chcą zaostrzyć kryteria ich udzielania
Oprocentowanie na początku jest wyższe w przypadku kredytów z okresowo stałym oprocentowaniem niż w przypadku tradycyjnych hipotek ze zmiennym oprocentowaniem – mówi w rozmowie z SuperBiz, Turek z HRE Investmenst, i dodaje, wybierając pierwszą opcję możemy wyjść „na swoje” co do zasady wtedy, gdy stopy procentowe w Polsce będą rosły szybciej niż wynika z aktualnych na dzień zaciągania kredytu prognoz rynkowych.
Do takiej zmiany doszło pod koniec 2021 roku. Dzięki temu ktoś kto zaciągnął kredyt w pierwszych trzech kwartałach 2021 roku jest na dobrej drodze, aby w najbliższym czasie płacić za dług mniej, niż ktoś kto, w tym samym czasie wziął popularniejszy kredyt ze zmienną stopą procentową.
Czytaj także: Rząd niepokoi się wzrostem cen mieszkań. Może dojść do interwencji
Mamy tu więc do czynienia z pewnego rodzaju zakładem – dziś płacimy więcej mając nadzieję, że koszt pieniądza w Polsce wzrośnie na tyle, że przez 5 lat zaoszczędzimy. Nie wiemy czy tak faktycznie będzie. Jeśli nie, to lepszy interes zrobi ktoś kto wybrał popularny kredyt ze zmienną stopą. Ponadto nawet jeśli weźmiemy kredyt z ratą stałą (czy raczej okresowo stałą), to wcześniej czy później wyższy koszt pieniądza i tak jednak nas dotknie, bo po 5 latach okres stabilizacji rat się zakończy i będziemy musieli umówić się na nowe warunki spłaty.
-Nie wiemy czy kredyty będą wtedy droższe czy tańsze, a więc też z jakimi ratami przyjdzie nam się zmagać. No i oczywiście dopiero po zakończeniu np. pięcioletniego okresu stałości rat będziemy w stanie oszacować czy wybierając stałą ratę skorzystaliśmy czy straciliśmy – mówi Turek z HRE Investment.
W świetle szybujących stóp procentowych, a przez to rat kredytów trudno się dziwić, że ekonomiści i politycy szukają różnych rozwiązań. Właśnie pojawił się pomysł zamrożenia stawki WIBOR. W ocenie Pawła Onycha, Head of Mortgage w Otodom i obido, który w rozmowie z SuperBiz przyznaje, że zamrożenie WIBOR-u wydawać by się mogło kuszące, ale nie do końca jest sprawiedliwe. Choćby względem tych kredytobiorców, którzy biorąc kredyt w ostatnim czasie zabezpieczyli ryzyko i wzięli droższy wówczas kredyt ze stałym oprocentowaniem.
Jego zdaniem beneficjentami zamrożenia WIBOR-u byliby także inwestorzy, którzy sami napędzili popyt i pośrednio ceny nieruchomości. Duża ich część używając dźwigni finansowej w postaci kredytu kupowała mieszkania, by zarobić na wzroście wartości nieruchomości, podnosząc je jeszcze bardziej - dodaje Onycha.
Moim zdaniem bardziej sprawiedliwym rozwiązaniem byłyby np. zmodyfikowane wakacje kredytowe. „Powiedz na jaką ratę cię stać, a resztę odroczymy w czasie”. To wcale nie jest nierealne, pamiętajmy że na początku pandemii banki same zaproponowały zawieszenie rat na 3, a potem na 6 miesięcy. Dlaczego tego nie powtórzyć w zmodyfikowanej formie?- pyta Onycha z Otodom i obido.Póki co widzimy, że WIBOR, odrywa się od stawki referencyjnej RPP, co wskazywałoby na to, że banki dodatkowo próbują skorzystać z sytuacji. Innym sensownym rozwiązaniem mogłoby być właśnie oparcie rat na wysokości stawki referencyjnej, z niewielką marżą - dodaje w rozmowie z SuperBiz.
Przypomnijmy, że stopy procentowe to cena, za którą banki pożyczają pieniądze z banku centralnego. Wysokość stóp procentowych ma wpływ na rynki finansowe i całą gospodarkę. Od nich zależy m.in. kurs złotego, oprocentowanie depozytów bankowych oraz kredytów. Regulowanie stóp procentowych może stymulować gospodarkę, lub hamować inflację. WIBOR, z kolei (ang. Warsaw Interbank Offered Rate) to referencyjna wysokość oprocentowania pożyczek na polskim rynku międzybankowym. Od wskaźnika WIBOR uzależnione jest oprocentowanie. Stawka ustalana jest codziennie i informuje jakie oprocentowanie w skali roku obowiązuje dla wzajemnych pożyczek międzybankowych.
Jak wylicza polski bank centralny, banki na zmiennych stopach procentowych od początku podwyżek zarobiły ekstra 4 mld zł. Według NBP, każda dalsza podwyżka o 1 pkt proc. przekłada się na kolejne kilka miliardów zł.