Ekonomiści w rozmowie z Super Biznesem prognozują, że w obecnej sytuacji makroekonomicznej najbardziej prawdopodobna jest podwyżka o 0,50 proc., chociaż są tacy, którzy nie wykluczają odważniejszych ruchów i podniesienie o 0,75 proc. W konsekwencji raty mają już (albo lada moment będą) o ponad 40 proc. wyższe niż np. we wrześniu 2021 roku. Różnice wynikają oczywiście przede wszystkim z kapitału, który został do spłacenia.
Czytaj także: Kataklizm kredytobiorców. RPP szykuje potężne podwyżki stóp procentowych [GALERIA]
-Ratunkiem dla złotego jest oczywiście deeskalacja konfliktu, ale również mocne działania ze strony Rady Polityki Pieniężnej. Inflacja jest na tyle duża i perspektywy na jej dalsze wzrosty są wciąż mocne, to powoduje, że podwyżka stóp ze strony RPP na poziomie 50 pb powinna być zagwarantowana, a nie jest wykluczone, że będzie to jeszcze więcej. Wszystkiego dowiemy się jutro, 8 marca - prognozuje Michał Stajniak starszy analityk rynków finansowych XTB.
Polecany artykuł:
Przykładowo biorąc 500 tys. zł., we wrześniu 2021 r. kredytobiorca płacił 2322 zł., dzisiaj płaci 3339 zł., przy podwyżce o 0,50 proc. będzie płacił 3496 zł., a przy podwyżce stóp o 0,75 proc., rata wyniesie 3575 zł. Przypomnijmy, że WIBOR 3M we wrześniu wynosił 0,21 proc., dziś to 3,78 proc. To oznacza, że już wiosną WIBOR ten przekroczy 4 proc., i będzie zmierzał szybko do 5 proc. Przypomnijmy, że jeszcze na początku roku, te 4 proc. miało być wg. prognoz osiągnięte na koniec tego roku. W ocenie Bartosza Turka analityka HRE Investment gdyby jednak okazało się, że Rada Polityki Pieniężnej zajdzie w swoich decyzjach aż tak daleko, to przy podstawowej stopie procentowej wywindowanej w okolice 5%, raty kredytów wzrosłyby o około 2/3 względem poziomu z września ubiegłego roku.
Przy tych samych parametrach, ale przy kwocie 300 tys. zł., do spłacenia, dzisiaj rata wynosi 2003 zł., przy podwyżce o 0,50 proc. rata wyniesie 2145 zł., a przy 0,75 proc., rata wyniesie 2194 zł. Przypomnijmy, że we wrześniu 2021 r., rata wyniosła 1393 zł.
Mówiąc o wzrostach rat należy na to popatrzeć w ujęciu realnym. Jeśli ktoś dostał podwyżkę na poziomie inflacji, to ta podwyżka stóp zapewne będzie niższa od tempa wzrostu inflacji i realnie ich obciążenia kredytowe spadną. Większy problem mogą mieć ci, którzy w ostatnim okresie nie dostali żadnej podwyżki. Oczywiście najwięcej na inflacji i zbyt niskich stopach procentowych tracą ci, którzy mają oszczędności, a o nich bardzo rzadko się wspomina. Patrząc na poziom stóp procentowych tylko z rynkowego punktu widzenia należy stwierdzić, że powinny być one przynajmniej na poziomie inflacji tak, aby spłacone pieniądze miały taką samą siłę nabywczą jak te pożyczone. Takiej sytuacji jednak w najbliższych czasie nie będzie - twierdzi w rozmowie z Super Biznesem, prof. Mirosław Bojańczyk z Akademii Finansów i Biznesu Vistula.
Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl wskazuje, że RPP skupi się na przesądzonym podbiciu inflacji, a nie na trudnym do oszacowania pogorszeniu perspektyw wzrostu, ponieważ liczne wskaźniki makroekonomiczne wypadały powyżej rynkowych oczekiwań. Jego zdaniem stanowi to swoisty bufor bezpieczeństwa.
Czytaj także: Banki w tarapatach. Mamy już dwucyfrowy spadek popytu na kredyty
Pod znakiem zapytania stoi przede wszystkim pułap, na którym zakończy się cykl i tempo podwyżek na kolejnych posiedzeniach. Warto pamiętać, że w IV kw. polska gospodarka była bardzo mocno rozpędzona. Wskazówek w tym zakresie prawdopodobnie nie udzieli nowa projekcja inflacyjna NBP, która może nie uwzględnić wpływu wojny. Oczywiście bank centralny nie ma wpływu na światowe ceny towarów, ale w obecnej sytuacji mogą one przeważyć szalę i rozkręcić na dobre niebezpieczną spiralę oczekiwań inflacyjnych gospodarstw domowych. W dużej mierze przesądzać będą o tym sygnały płynące z gospodarki w kolejnym kwartale i lipcowa projekcja inflacyjna. Uważamy, że mając na uwadze dobro złotego, RPP nie złagodzi retoryki. Jeśli władze zaskoczą, to raczej odważniejszą podwyżką, która miałaby działać, jak kotwica stabilizująca rozchwianego i anemicznego złotego- komentuje w rozmowie z Super Biznesem, analityk Cinkciarz.pl
Jak przypomina Bartosz Turek, konsekwencją rosnących rat jest topniejąca zdolność kredytowa. Trzyosobowa rodzina, która ma do dyspozycji dwie średnie krajowe, mogła jeszcze we wrześniu 2021 roku pożyczyć na zakup mieszkania 700 tysięcy złotych. Dziś jest to o około 150-180 tysięcy złotych mniej.
Jeśli zmaterializują się przewidywania, zgodnie z którymi Rada Polityki Pieniężnej dalej będzie podwyższać stopy procentowe, to dalej topnieć może też zdolność kredytowa rodaków. W perspektywie 6 miesięcy wyjściowa (wrześniowa) zdolność kredytowa może łącznie spaść o 200-250 tysięcy złotych. Przy tym dolne zakresy widełek uda się osiągnąć, jeśli wynagrodzenia w Polsce dalej będą dynamicznie rosnąć, a banki dalej będą uatrakcyjniać ofertę kredytów mieszkaniowych.