Kurs franka szwajcarskiego w Polsce wzrósł do najwyższego poziomu w historii (4,62 zł). Rekordowa będzie więc również wysokość najbliższych rat dla kredytów w tej walucie. W przypadku kredytu na 300 tys. zł na 30 lat udzielonego w styczniu 2008 r. rata wyniesie 2 088 zł. Miesiąc temu było to 1 990 zł, a w połowie ubiegłego roku 1 833 zł. W tej sytuacji część frankowiczów może zastanawiać się nad przewalutowaniem swojego kredytu, zawarciem ugody z bankiem lub rozpoczęciem sprawy w sądzie o uznanie nieważności.
Polska waluta wchodziła w tym roku na wzrostową ścieżkę w dużej mierze przy pomocy zmiany nastawienia Narodowego Banku Polskiego. Nie tylko kontynuowano podnoszenie stóp procentowych (do 2,75 proc.), ale zapowiedziano także dalsze podwyżki kosztu pieniądza. Radykalnie zmieniło się nastawienie do złotego: jego umocnienie stało się pożądane i miało wspomóc walkę z inflacją. W końcu niższe kursy walut działają na ceny szybciej niż podwyżki stóp procentowych i działają tam, gdzie polityka pieniężna jest bezsilna, czyli między innymi na ceny surowców energetycznych i żywności.
Polecany artykuł:
W czasie, gdy polskie władze monetarne z zaniepokojeniem muszą przyglądać się, jak złoty słabnie w oczach, z odwrotnym problemem muszą mierzyć się szwajcarscy bankierzy centralni. Niepokój i strach w związku z tarapatami euro to woda na młyn franka, który jak magnes przyciąga kapitał. Kurs EUR/CHF spada pod 1,03. Oznacza to, że waluta ta jest najmocniejsza - tłumaczy Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
I dodaje, rosyjska inwazja zwiększa prawdopodobieństwo ziszczenia się niebezpiecznego, stagflacyjnego scenariusza na Starym Kontynencie, w którym dynamika cen dodatkowo przyspiesza, a wzrost gospodarczy hamuje. Sprawia to, że tym razem inwestorzy – jeszcze mocniej niż standardowo w chwilach niepewności i obawy o euro – preferują bezpieczne przystanie, czyli dolara i franka. Stąd te drożejące waluty. Podsyca to dyskusję o tym, gdzie leży granica akceptacji dla mocnego franka.
Zdaniem Jarosława Sadowskiego głównego analityka Expandera zdecydowanie bardziej opłacalna jest ugoda z bankiem. W przypadku zasad zaproponowanych przez KNF, rata spadłaby z 2 088 zł obecnie do 1 226 zł, a zadłużenie z 373 872 zł do 162 947. Przy tak wysokim kursie franka takie ugody są jednak dużo bardziej kosztowne dla banków, więc nie wiadomo, czy te nie wstrzymają się z ich zawieraniem. Największe korzyści przynosi natomiast uznanie umowy kredytowej za nieważną. W takim przypadku bank musiałby zwrócić naszemu przykładowemu frankowiczowi wszystkie wpłacone dotychczas raty, czyli 290 968 zł, a frankowicz bankowi otrzymane 300 000 zł. W rezultacie pozostałe zadłużenie wyniosłaby zaledwie 9 032 zł. Trzeba jednak pamiętać, że aby było to możliwe w umowie kredytowej muszą znajdować się niedozwolone zapisy. Poza tym na rozstrzygnięcie procesu trzeba czekać bardzo długo i nie ma pewności wygranej - wylicza Sadowski z Expandera.
Czytaj także: Banki w tarapatach. Mamy już dwucyfrowy spadek popytu na kredyty
Analityk uważa, że najmniej opłacalne jest zwykłe przewalutowanie. Z powodu wysokiego kursu zadłużenie po przeliczeniu na złote będzie bardzo wysokie. W przypadku wspomnianego wyżej kredytu wyniosłoby aż 373 872 zł. Pomimo ponad 14 lat spłaty zadłużenie byłoby więc znacznie wyższe niż na początku. Dodatkowo, ze względu na to jak wysoka jest obecnie stawka WIBOR 3M, rata wyniosłaby aż 2 813 zł, a więc byłaby dużo wyższa niż obecnie jest dla kredytu we frankach.
Czytaj również: Spadła zdolność kredytowa 3-osobowej rodziny. Sprawdź, o ile!
Jeśli trend umocnienia franka nabierał impetu, to nie można wykluczyć interwencji ze strony Szwajcarskiego Banku Narodowego. W tym przypadku miałyby one na celu przeciwny efekt – osłabienie waluty.
Interwencje walutowe mogą być postrzegane jako skuteczne i mniej kosztowne względem ostrzejszych podwyżek stóp procentowych. Jeśli wyprzedaż złotego będzie postępować to Narodowy Bank Polski może przyjść z odsieczą i sprzedawać waluty obce, by zbić ich kursy. Na konferencji po posiedzeniu RPP duże poruszenie wywołała wypowiedź prezesa Adama Glapińskiego o tym, że jest rozważane, by wymiana unijnych funduszy nie była prowadzona w banku centralnym, lecz na rynku. Gdyby środki walutowe rządu faktycznie stały się źródłem dodatkowego popytu na złotego, to byłby to istotny impuls do jego umocnienia – dodaje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Marcin Krasoń, ekspert platformy obido.pl twierdzi, że raczej nie ma się co obawiać skokowego wzrostu kursu, jaki zdarzył się przy okazji tak zwanego „czarnego czwartku” (15 stycznia 2015 r.), gdy kurs franka w mgnieniu oka urósł o połowę. Wtedy stopniowo powróciła stabilizacja i najgorszym, co można było wówczas zrobić, to paniczne ruchy. - Jeśli komuś doskwiera rata kredytu frankowego, warto po prostu pójść do banku i zapytać o możliwe opcje – coraz więcej instytucji przygotowuje specjalne oferty dla frankowiczów, które mają ich uwolnić od tego niewygodnego zobowiązania - twierdzi Krasoń.