Oprocentowanie 10 proc., to najczarniejszy scenariusz, który mógłby zdarzyć się jedynie w przypadku jakiegoś krachu finansowego. Banki mają rezerwy finansowe i są przygotowane na obsługę tzw. „złych kredytów”. Gorzej jednak z ludźmi, którzy nie byliby w stanie dalej obsługiwać swoich zobowiązań finansowych przy tak drastycznym wzroście oprocentowania.
Czytaj także: Banki zdzierają z Polaków! Drożyzna w kredytach i nieopłacalne lokaty
Niepewność generowaną przez wojnę jest gigantyczna. Wywołuje dodatkowe podbicie cen, których dynamika w wielu gospodarkach już wcześniej zaczynała wymykać się spod kontroli. Pojawia się coraz więcej oznak, że w procesach gospodarczych najpierw pandemia, a później wojna dokonują zmian, które od banków centralnych wymagać będą bardziej rygorystycznej polityki. I to nie przez kilka kwartałów, ale nawet przez wiele lat. Innymi słowy: era historycznie rzecz ujmując bezprecedensowo taniego pieniądza, która na całym świecie trwała od globalnego kryzysu finansowego, gwałtownie chyli się ku końcowi - uważa Bartosz Sawicki analityk Cinkciarz.pl
Jak dowodzi Bartosz Turek główny analityk HRE Investments, uczestnicy rynku spodziewają się obecnie, że podstawowa stopa procentowa może dojść do poziomu 5-6 proc., ale w 2023 roku stopy mają już zacząć spadać. Przy scenariuszu kiedy by stopy procentowe osiągnęły 5 proc., przy kwocie kredytu 300 tys. zł rata miesięczna wyniosłaby 2286 zł., a przy 6 proc., 2487 zł. przy zobowiązaniu na 500 tys. zł kredytu hipotecznego rata kredytu wyniosłaby przy 5 proc. 3810 zł., a przy 6 proc. 4145 zł., co zapewne mocno zachwiałoby domowymi budżetami.[SZCZEGÓŁOWE WYLICZENIA PRZEDSTAWIAMY W GALERII]. Przy tym należy również zaznaczyć, że do WIBOR 3M, banki dodają z reguły 0, 25 proc., zatem stopa procentowa nie odzwierciedla wprost oprocentowania kredytu hipotecznego.
Czytaj także: Sielanka innowacyjnych spółek dobiegła końca. Kapitał ucieka znad Wisły
Analityk Cinkciarz.pl przypomina, że planując wydatki finansowane kredytem należy zachować rozsądek i przyjąć pewną poduszkę bezpieczeństwa. Gdyby w skrajnym scenariuszu Narodowy Bank Polski podniósł stopy procentowe do pułapu 10 proc. to przez jakiś czas oprocentowanie kredytów hipotecznych mogłoby wynosić nawet kilkanaście procent. Jego zdaniem, aż tak drastyczny wzrost rat nie jest jednak bardzo prawdopodobny. W tej chwili rynki finansowe zakładają, że cykl podwyżek powinien zatrzymać się w okolicy 6 proc. W rozpatrywanym przypadku podniosłoby to ratę kredytu o około 100 proc. w kilkanaście miesięcy.
-Trzeba mieć świadomość, że zbyt szybkie i zbyt daleko idące podwyżki stóp procentowych negatywnie wpłynęłyby na rodzimą gospodarkę. Chodzi tu nie tylko o kredytobiorców, ale też w ogóle o kondycję firm i sytuację na rynku pracy. Rada Polityki Pieniężnej ma dziś za zadanie obniżenie inflacji, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie planuje przecież rujnowania gospodarki – skomentował Bartosz Turek.
W okresie do pandemii realna stopa procentowa w Polsce była dodatnia i nie były realizowane skupy obligacji przez NBP. Ekspansywna polityka pieniężna w pandemii na całym świecie doprowadziła do zbyt wysokiej inflacji i mimo wojny się musi zakończyć. Zakładając powrót stopy realnej w okolice 0, przy inflacji średniorocznej 10 proc. stopa nominalna 8 proc. wydaje się w średnim terminie rozsądnym minimum - twierdzi Kamil Sobolewski główny ekonomista Pracodawców RP.
Jego zdaniem, podstawowa stopa procentowa na poziomie zbliżonym do 10 proc. nie jest dziś scenariuszem rozważanym przez uczestników rynku. Bartosz Turek dodaje, że podstawowa stopa zbliżona do dwucyfrowej wydaje się dziś niepotrzebną apokaliptyczną futurologią – musiałoby dojść do scenariuszy ekstremalnych – na przykład potężnego ataku spekulacyjnego na złotego, niewypłacalności państwa czy np. wojny.
Czytaj również: Droższe kredyty, niejasna przyszłość lokat. Co oznacza podwyżka stóp procentowych
Sobolewski z Pracodawców RP, twierdzi, że jedynym ratunkiem jest szybki spadek inflacji w sprzyjającym scenariuszu geopolitycznym.Scenariusz 10 procentowych stop nominalnych będzie bolesny dla wszystkich zadłużonych: gospodarstw domowych, firm i budżetu państwa.W środowisku rosnących stóp procentowych na świecie nie podnoszenie stóp przez NBP skutkowałoby osłabieniem złotego - to scenariusz alternatywny.