Sankcje to broń obosieczna!
Od wtorku (31 maja) węgiel z Polskiej Grupy Górniczej, sprzedawany odbiorcom indywidualnym za pośrednictwem sklep internetowego, będzie dostępny dwa razy w tygodniu: we wtorki i czwartki, zamiast - jak dotąd - codziennie. Producent zapewnia przy tym, że nie zmniejszy się ilość węgla dostępnego w e-sklepie - czytamy w komunikacie.
Dotąd e-sklep PGG obsłużył ponad 60 tys. klientów, do których trafiło ponad 230 tys. ton węgla. Jak informowała przed tygodniem spółka, każdego dnia sklep sprzedawał dotąd ok. 6 tys. ton surowca, obsługując ponad 1,5 tys. transakcji. Jednak chętnych na zakup jest obecnie wielokrotnie więcej niż węgla dostępnego dla gospodarstw domowych. Chociaż PGG zapewnia, że sukcesywnie będzie zwiększał ilość węgla udostępnianego klientom indywidualnym, przy okazji zwiększając ogólne wydobycie surowca, to Tomasz Rogala prezes PGG nie ukrywa, że nie będzie to łatwy i szybki proces.
Czytaj również: Minister środowiska: Polska gotowa na rezygnację z rosyjskich surowców
W 2022 r. PGG planuje zwiększyć wydobycie węgla o 1 mln ton, podaje business insider. To daje większe szanse na zrobienie zapasów przed zimą przez wielu Polaków. Biorąc pod uwagę brak rosyjskiego węgla i nawet jeżeli uda się szybko znaleźć inne źródło węgla, to import będzie zapewne droższy, niż z Rosji. Ceny węgla prawdopodobnie będą więc nadal wysokie, choć mogą przynajmniej przestać rosnąć.
Solidarność z Ukrainą i sankcje są potrzebne i konieczne- to nie ulega wątpliwości i nie podlega dyskusji. Jednak patrząc się na to co dzieje się na rynku węgla czy ropy po ogłoszeniu embarga na surowce rosyjskie, może się okazać, że jednak polityka Victora Orbana mówiącego twarde veto w tej sprawie, nie jest tak do końca pozbawiona sensu i logiki. Gospodarki unijne, które nie wyszły ze spowolnienia pandemicznego, tak naprawdę przez sankcje nakładają sobie "pętle na szyję", która zaciska się coraz szybciej i mocniej. Bowiem sankcje nie tylko uderzają w reżim Putina, ale również w gospodarki unijne.
Politycy z Brukseli liczą na dostawy z odległych i egzotycznych państw.Na horyzoncie pojawia się węgiel z Kolumbii, Botswany, Australii, Kanady czy USA. Patrząc na porwany łańcuch dostaw, przez pandemie, problemy logistyczne -jak już pytaliśmy wielokrotnie na łamach Super Biznesu- stawiamy retoryczne pytanie po raz kolejny. Po ile ten węgiel czy ropa będzie? Łatwo sie domyślić, że tańszy nie będzie. A to przełoży się na portfele obywateli UE, w tym przede wszystkim krajów Europy Środkowo-Wschodniej, uboższej, na dorobku, ale przygniecionej ogromną drożyzną. Dość przypomnieć, że w Polsce w maju mieliśmy inflację na poziomie 13,9 proc., podczas gdy w dużo bogatszych Niemczech jest ona na poziomie 7,9 proc. I co z tego, że jest najwyższa tam od 48 lat? Skoro jest bez porównania niższa niż w Polsce?
Czytaj również: Dlaczego węgiel drożeje? Wojna to nie jedyna przyczyna [ANALIZA]
Polecany artykuł:
Łukasz Horbacz z Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla wyjaśnia w rozmowie z Super Biznesem, że w 2021 r. Polska potrzebowała 17 mln ton węgla. 10 mln ton zaimportowaliśmy, 5 mln ton to zapasy krajowe, żeby wyrównać podaż z popytem zabrakło 2 mln ton. W 2022 r. sprowadziliśmy w pierwszym kwartale 2 mln ton, być może sprowadzimy 2 mln ton z Kazachstanu, o ile Rosja w ramach odwetowych sankcji, nie zablokuje szlaków handlowych ze wschodu.
Maksymalne możliwości przeładunkowe polskich portów to 8 mln ton. Realna zdolność przeładunkowa to ok. połowa z tego. Z krajowego górnictwa możemy wydobyć ok. 2 mln ton. Biorąc pod uwagę ubiegłoroczne zapotrzebowanie Polski na węgiel, jeżeli nałożymy embargo w tym roku zabraknie 11 mln ton węgla. Chcę przypomnieć, że energetyka potrzebuje ok 4,5 mln ton, a mniej więcej drugie tyle potrzebuje sektor komunalno-bytowy, czyli m.in. ludzie którzy kupują na własne potrzeby -wylicza Horbacz w rozmowie z Super Biznesem.
Jak mówi Horbacz jeśli odejdziemy całkowicie od rosyjskiego węgla, jak chce polski rząd to w III, IV kwartale tego roku będziemy mierzyć się z potężnym deficytem tego surowca. Jak wiadomo duży popyt, przy małej podaży wywoła ogromny skok cen, a ten nakręci jeszcze mocniej spiralę inflacji, bo jak wiadomo pośrednio węgiel wykorzystywany jest w produkcji chociażby prądu, ten z kolei niezbędny jest każdemu przedsiębiorcy, jeżeli on będzie drożej produkował, to przełoży wartość towaru na kieszenie konsumentów. A jak długo rząd jest w stanie utrzymywać Tarczę Antyinflacyjną? Bo jeśli rząd na przełomie 2022 i 2023 wróci do stawek podatków na benzynę, prąd do tych z przed pandemii to inflacja z którą się będziemy musieli zmierzyć może doprowadzić do katastrofalnych skutków dla portfeli Polaków.
Co warto podkreślić, według analityków Forum Energii Polska i Niemcy odpowiadały w 2021 r. za 90 proc. wzrostu importu węgla wśród wszystkich 6 krajów, które odnotowały jego zwiększenie (Polska, Niemcy, Węgry, Litwa, Czechy, Chorwacja). Polska w analizowanym okresie zwiększyła import o 15,2 mln ton, w przypadku Niemiec był to wzrost na poziomie 13 mln ton. Ta zmiana oznaczała dla Polski wzrost importu węgla o ponad 1000 proc., podczas gdy wzrost w Niemczech to 45 proc. Polska zakupiła węgiel w zeszłym roku za 36 mld zł. z Rosji.